I znów trzeba zweryfikować to co humanista WASHI daje nam do wierzenia.
1. Nie mniej kierunek jest wyraźny.
2. Ja wrzucę tabelkę która dużo w tej kwestii powie, no chyba że ktoś jest daltonistą.
3. Jeśli wszystko będzie dalej szło w tym kierunku niebawem takie incydenty jak ten w 02.2012 powinny byc rzadkością.
4. fioletowy-od zarąbania.poniżej normy,ciemny niebieski-bardzo poniżej normy,niebieski-poniżej normy,zielony-norma,żółty-powyżej normy,pomarańcz-bardzo powyżej normy,czerwony-od zarąbania powyżej normy,...
5. no greg gdybym miał legendę to bym ci ją przecież dał,skoro tego nie zrobiłem to nie mam,ale dałem ci moje tłumaczenie-to jeszcze lepsze niż ta profesorska legenda
Trochę czasu mi to zajęło. Napisanie dowolnej bzdury to tylko kwestia odpowiednio dużej dozy bezczelności lub w tym przypadku niefrasobliwości. Wystarczy minuta. Uczciwe zweryfikowanie tematu wymaga niestety czasu i pracy.
Taki WASHI wrzucił tabelkę i w swojej beztrosce jest zadowolony, bo myśli, że coś tym udowodnił. Zacznijmy od spraw najprostszych. Brak legendy. Dane są dosyć ogólne. Skąd czytający tę tabelę ma wiedzieć co poszczególne kolory oznaczają? Zanim znalazłem legendę według WASHI-ego najzimniejszy był fioletowy. A tu guzik. Najzimniejszy to granatowy. Mało tego. Nawet znając gradację kolorów trzeba wiedzieć dokładnie co jaki oznacza. Inaczej podawanie takich tabel nie ma sensu, nie znamy liczb i wciąż nie wiemy jak się te klasy od 1 do 11 przedkładają na realne wartości. I znowu ja (dlaczego nie WASHI?) musiałem to znaleźć. Stosowna tabela znajduje się w pracy naukowej
KLASYFIKACJA TERMICZNA MIESIĘCY, SEZONÓW I LAT W LUBLINIE W LATACH 1951–2010. I dzięki temu już wiemy, że kolory oznaczają odchylenie o średniej wieloletniej. Co
bardzo istotne. Znamy wielkość tego odchylenia.
To wszystko nie jest jednak aż istotne jak wnioski, które WASHI wyciągnął z „analizy” tabeli. Dla pewności przypomnijmy te wnioski:
1. Nie mniej kierunek jest wyraźny.
2. Ja wrzucę tabelkę która dużo w tej kwestii powie, no chyba że ktoś jest daltonistą.
3. Jeśli wszystko będzie dalej szło w tym kierunku niebawem takie incydenty jak ten w 02.2012 powinny byc rzadkością.
Czyli według WASHI-ego,
który nie jest daltonistą kierunek jest wyraźny. Incydenty mrozowe powinny być coraz rzadsze. Jak ja obejrzałem tę tabelkę to moją podejrzliwość wzbudziło to, że kolor czerwony dominuje w zasadzie w miesiącach uznawanych za ciepłe. Ale uznałem, że nie ma o co się sprzeczać, bo trzeba to przeliczyć. Wczoraj po południu i wieczorem mozolnie przepisałem tę tabelę do arkusza kalkulacyjnego. Chodziło mi o to by nie mieć kolorów tylko liczby. Następnie zrobiłem inwersję. Tak by 11 oznaczało wartość najcieplejszą, a 1 najzimniejszą co jest bardziej intuicyjne. Dodatkowo każdy wykres odpowiednio podniosłem na osi Y by zmieścić to na jednym arkuszu. Potem dla każdej prostej wyznaczyłem współczynnik kierunkowy i współczynnik Pearsona. Tak to wygląda.
Teraz trzeba przyjrzeć się współczynnikom kierunkowym, które są miarą nachylenia danej prostej. W naszym przypadku są miarą tego jak szybko się ociepla.
Wnioski są takie, że najszybciej ociepla się:
- kwiecień,
- czerwiec,
- lipiec,
- sierpień.
Pewną zagadką jest dla mnie powolne ocieplanie się maja. Być może Marcin mógłby coś na ten temat powiedzieć. Zaś najciekawsze jest to, że
grudzień się ochładza (współczynnik kierunkowy przyjmuje wartość ujemną). Dosyć zaskoczony tym wynikiem trzy razy sprawdzałem czy dobrze przepisałem kolory na wartości. Omyłki nie było.
I teraz nawet
litościwie pominąwszy ten ochładzający się grudzień wychodzi na to, że
ciepłe miesiące (kwiecień, czerwiec, lipiec, sierpień)
ocieplają się ponad 15 razy szybciej niż zimne (styczeń i luty). Jakie są dla nas konsekwencje? Średnia całoroczna idzie w górę, ale
zima praktycznie stoi w miejscu. To oczywiście dot. tylko jednej stacji pomiarowej zlokalizowanej w Warszawie. Byłoby bardzo ciekawe zrobić analogiczną rzecz dla kilku rejonów: Poznań, Szczecin, Wrocław, Katowice, Kraków itp. Nie wiem oczywiście jak z grudniem, ale sądzę, że trend będzie podobny: ocieplają się miesiące letnie, a nie zimowe.
Tymczasem zerknijmy jeszcze na współczynniki Pearsona (im więcej tym lepiej).
Proszę zwrócić uwagę, że w praktyce dla stycznia, lutego i marca
żadna korelacja w czasie nie istnieje. Przy tak niskich wartościach współczynnika wszelkie zmiany czy to na plus czy to na minus mogą być po prostu
przypadkowe. To już większa korelacja zachodzi dla ochładzającego się grudnia.
Na ostatnim z wykresów zastawiłem współczynnik kierunkowy wraz z odpowiednio znormalizowanymi współczynnikami Pearsona. W zasadzie kwiecień jest bezapelacyjnym liderem. Najszybciej się ociepla. Ten wzrost jest też najbardziej skorelowany. Gdyby korelacja dla pozostałych miesięcy była równie silna to wszystkie czerwone słupki miałyby tę samą wartość co kwietniowy. I tak widać jednak, że
zdecydowany prym wiodą ciepłe miesiące.
Moje wnioski po rzetelnej analizie danych są zgoła odmienne od WASHI-o-humanistycznych. I tak się to zazwyczaj kończy gdy humaniści wkraczają na nieznany sobie teren matematyki: doszczętnie się gubią.
Napisanie tego postu jak i analiza tych danych zajęła mi sporo czasu. Napisanie bezrefleksyjnej bzdury zajmuje tylko chwilkę. I nie, nie prostuję tego z myślą o przyszłych superuserach. Robię to raczej po tym bym sam się nie denerwował. Jak już pisałem w takich sytuacjach robię się niesamowicie drażliwy. Dla mnie „śmieszny” post o śniegu w górach to fraszka w porównaniu z radosnym i bezrefleksyjnym głoszeniem, że jest klawo i będzie tylko lepiej. Tymczasem nie jest. Jak widać z mojej analizy lepiej jest tylko wiosną i latem. Zima niestety wciąż nas lubi.
Nie pierwszy to już taki przypadek u WASHI-ego.
W związku z powyższym udzielam oficjalnego ostrzeżenia. Kolejne tego typu posty skieruję od razu do kosza i nie będę sobie nic robił z ewentualnych protestów. I niech to nie będzie traktowane jako kara tylko jako zachęta do zastanowienia się nad publikowanymi treściami.