Kinga,
Felix ma się nijak, bowiem nie żyje. Posadziłem w pełnym słońcu, zabezpieczałem na zimę agro, zakwitł po drugiej zimie, kwiat był piękny, większy od innych magnolii, rozmiar ponoć nie gra roli
Cieszyłem się, a przed trzecią zimą magnolia, po przekwitnięciu obsychała i umarła w lecie.
Szkoda, prawdopodobnie nornice we współpracy z mrówami. Wyżwirowana wokół rabata uśpiła moją czujność i nie widziałem mrów, które robiły swoje.
https://photos.app.goo.gl/tUJ9BAjSSwgcCSdf6Superstarze,
nie traktuję moich palm oraz innych roślin np trawy (w trawniku oczywiście) instrumentalnie.
Dbam o nie ale w granicach zdrowego rozsądku. Pewne działania ogrodowe akceptuję, a pewnych nie. Ogród ma być antidotum na stres a nie generatorem negatywnych bodźców.
Np zbliża się zima, a ja chory nic nie mogę zrobić, przeżyłem kilkakrotnie z pełną traumą. To nie ma grama sensu. To czyni z ogrodu kulę u nogi i rodzaj depresyjnego bodźca.
Przerobiłem w poprzednie wakacje na pd Italii, dzwoniłem do znajomego z prośbą o wykopki obrazków bo przymrozek. I po co? Nie dam się zwariować.
W życiu są inne priorytety, a rośliny mają dać mu (egzystencji) oprawę umożliwiającą "ucieczkę od asfaltu, betonu.............
Jeśli egzoty mogą w tym uczestniczyć, chwała im, jeśli nie to trudno. Nadają ten swoisty klimat w odpowiednich projektach.
Podstawą dla mnie jest aranżacja, palma posadzona ni stąd ni zowąd bez wizji, tylko dla wyników w walce o przeżycie to nie moja bajka. Zakładając dodatkowo, że to nie element dekoracyjny, bo posadzona w kiepskim otoczeniu to dla mnie całkowite dziwactwo, ale to moje subiektywne odczucie.
Pisałem i podpisuję się raz jeszcze wszystkimi kończynami, które mam pod apelem o egoizm ogrodniczy.
Zacytuję klasyka:" róbta co chceta"
Pozdrawiam PDA