Witam,
Tak sobie pomyślałem, czy to czasem nie przyszła na mnie kolej, Greg? Chyba jeszcze tylko mi się nie oberwało za to, że nie posługuje się sprecyzowanymi, matematyczno – fizyczno obliczeniami, no nie? :-)
Już wyjaśniam. To moja własna, zatwierdzona przez siebie samego metoda. Używam jej przy zakupie roślin. Jednostką jest głupota sprzedającego skonfrontowana z moją wiedzą i wieloma zniszczonymi wcześniej roślinami (czyt. moją wcześniejszą głupotą). Niestety wciąż bardzo rzadko zdarzają się doinformowani, a przede wszystkim chyba uczciwi sprzedawcy zielenizny w doniczkach. Jak to wygląda w praktyce?
1. Rośliny zimujące w gruncie bez problemu – wyglądają normalnie, zwykle nie podnoszą aż tak ciśnienia. Bywają nudne. Sprzedawca informuje, że zimuje bez „kopczyka”; np. brzoza, „trzmielinka”, świerk (koniecznie odmiana ‘Glauca’ ) etc.
2. Rośliny wyglądające zbyt egzotycznie na polski klimat – wyglądają dużo fajniej, ale i jakoś podejrzanie; często jakieś duże liście, często zimozielone. Śmierdzą egzotyką. Sprzedawca mówi, żeby zrobić na zimę „kopczyk”; np. len nowozelandzki, eukaliptus, kamelia etc.
3. Palmy i inne dziwactwa, których uprawy w gruncie podejmują się szaleńcy – myślę sobie dżul, styropian i kable. Sprzedawca mówi: koniecznie podwójny „kopczyk!”.
A tak trochę bardziej serio.
Chyba żadne krzewy i drzewa pochodzące z naszego klimatu nie wytwarzają tak zaawansowanych paków przed zimą. Od razu widać, że dostaną w tzn mocniejszy mróz je wykończy. Przyjrzałem się korze – cienka i słabo skorkowaciała. Kolejny powód, aby wrzucić ją do 2 kategorii. :-)
Z drugiej strony warto testować, dyskutować i dzielić się doświadczeniami.
Eugeniusz, bardzo dziękuje za informacje. Czekam na koleje foty. fajny ten krzaczor.
Pozdrawiam,
B