Moja jubea doniczkowa w strefie śmierci (po lewej stronie). Jej los podzielił daktylowiec w donicy oraz sabal. Z palm przechowywanych na nieogrzewanym piętrze przetrwał jedynie... szorstkowiec, którego dostałem w ubiegłym roku od Andresa.
Chora na nn. przypadłość i poddana eksperymentalnej terapii butia capitata żyje i wypuszcza liście. O ile moje leczenie jej nie pomogło to na pewno jej nie zaszkodziło.
Wypuszczane kawałki liści są sztywne i wyglądają na zdrowe. Mają też normalny kolor, charakterystyczny dla butii. Trzy słowa słowa: ta butia funguje.
Ciekawostka. Karłatka, która rosła w gruncie przy szorstkowcu (w warowni) i z uwagi na obawę o możliwość przemarznięcia została przez mnie zimą wykopana. Choć po wykopaniu wyglądała dobrze to stopniowo schły jej stare liście. Straciła je wszystkie. Łącznie było ich kilkanaście. Co najmniej piętnaście. Zielone są tylko tegoroczne. Na razie rozwinęła ich trzy i trzy kolejne są w drodze.
Czas ekspozycji na temperaturę -16 C mógł wynosić od 15 do 30 minut. Poza tym kilka razy została narażona na temperaturę rzędu minus kilku stopni podczas różnych prac przy warowni.
Wniosek z tego jest taki, że temperatura poniżej granicznej dla danej palmy uszkadza liście dość szybko. Czas liczony jest raczej w minutach, a nie godzinach. Być może do straty liści mogła dołożyć się również susza fizjologiczna. Grunt, w którym rosła był zamarznięty, a temperatura w domku był dodatnia.
Szorstkowce posadzone do kubełków z Biedronki. Pięć większych dostałem od Biednego Misia, który zimą poddał je przymusowemu hartowaniu w garażu.
Jak je dostałem to miały zamarznięte doniczki. Umieściłem je w piwnicy (gdzie było lekko na plusie) by powoli odmarzły. Finalnie przeżyły wszystkie choć straciły stare liście. Trzy z nich wypuszczają obecnie liście częściowo podgniłe. Na pewno będzie z nich pociecha choć jeszcze nie w tym sezonie.
Jeśli chodzi o wypuszczanie liści to wcale nie ruszyły z kopyta. Idzie im to raczej dość opornie. Widać, że palemki są słabe.
Pośrodku najmniejszy szorstkowiec od Andresa.