Mnie konstruktywna krytyka nie przeszkadza. Czasami można dowiedzieć się czegoś interesującego
Mam w tej chwili przy domu tylko 3 palmy w osłonach styropianowych i 2 kępy bananowców, a przez okna widzę tylko jedną budę, czyli phoenixa.
Jednocześnie brak liści na drzewach odsłonił różne bałagany, szopki w bliższym i dalszym sąsiedztwie, więc phoenixobuda nie jest jedyną skazą na obrazku
Bambusy są zielone, trachy na podwórzu zielone...
Część, w której są jubaea i butia co roku była rozkopana, ciągle zmieniała się.
Podobnie jak Greg mógłbym powiedzieć, że ja tam zimą nie zaglądam, a od bloków i tak bud nie widać, ale ja tak nie mam.
Chodzę tam codziennie. To kawałek ogrodu na północ od domu, okna są tylko w piwnicy.
Mimo bud teraz jest tam lepiej. Na wiosnę ściągnę osłony i ogród będzie prawie taki sam jak latem.
Wiadomo, że wiele zależy od zimy. Może okazać się, że liście bambusów uschną, ale ta część ogrodu wreszcie jest jako tako urządzona.
Dałem tym dwóm palmom (JUB i BUT) najlepszą osłonę jaką mogłem postawić.
Nie do końca wiem jak zachowają się w mokre/zimne tygodnie na przełomie roku.
To samo dotyczy phoenixa: nie ma mrozu, ale ciągle wieją wiatry, pada deszcz lub mżawka.
Z drugiej strony mamy już prawie połowę grudnia, zimy brak, a przynajmniej nic nie wskazuje, by w ciągu najbliższych dni temperatura miała mocno spaść.
Zostaną 2,5 miesiące. Akurat o tej ciemnej i zimnej porze roku jestem w stanie wytrzymać widok bud za domem.
Jednak zdjęte budy nie rozpłyną się w powietrzu. Gdzieś trzeba je schować.
Jest to teraz dla mnie dużym problemem. Dlatego buda dla butii jest zrobiona z dotychczas używanego styropianu (a jub ma starą pokrywę).
Jednocześnie widzę, że jeżeli butia i jubaea mocno rozrosną się to styrobudy za nimi nie nadążą.
Nie dam rady zwiększać bud w nieskończoność,
Przyjdzie lepiej wykorzystać odporność butii i jubei, ale przez pierwsze lata muszę o nie dobrze zadbać.
Buda jubei jest idealna dla dużej kępy bananowców i być może kiedyś ją do tego wykorzystam.
A ogród przed domem, ten najbardziej widoczny z domu i z ulicy pozostaje zimozielony.
Nadal mam taki widok:
Gdyby rosły tu inne krzewy, jakieś byliny lub trawy już byłoby widać jesień, gałęzie zamiast liści.
Zima przyjedzie, potem odejdzie, a te rododendrony, bukszpany i (miejmy nadzieję) palmy od razu będą gotowe.
O to w tym chodzi. To jest dla mnie ogród zimozielony.
Zimy nie damy rady przeskoczyć. Nie da się udawać, że jej nie ma.