ojojoj
Bogdan oglądając fotki twojej washingtonii oceniam moim skromnym zdaniem ,że problemem z jakim mamy do czynienia są zarówno przędziorki jak i grzyb.
I szczerze to nie wygląda to dobrze, stadium zaawansowania choroby jest dość znaczne i aby terapia była skuteczna należy zastosować chemię. Według mnie żadnymi półśrodkami na tym etapie sobie już z tym nie poradzisz.
Oczywiście sam zdecydujesz jak postąpić, ja mogę tylko zasugerować co sam bym zrobił:
- po pierwsze odseparować palmę od pozostałych roślin aby innych nie zarazić.
- zainfekowane liście jak najszybciej usunąć
- podlewać palmę nieco mniej i zawsze rano aby do wieczora nie była już tak wilgotna.
- najlepiej trzymać w miejscu gdzie zachodzi cyrkulacja powietrza przez co nie ma dobrych warunków dla rozwoju grzyba
- potraktować palmę preparatem przeciwko przędziorkom jak również środkiem przeciwgrzybicznym (jest ich sporo różnych w sklepach ogrodniczych)
Tu masz ciekawy artykuł na ten temat:
http://edis.ifas.ufl.edu/pdffiles/PP/PP30200.pdfPrzędziorki jak i patogeny wywołujące plamistość liści młoda palma nabywa już w szkółce gdzie jest cała masa roślin umiejscowionych zbyt blisko siebie przez co bardzo łatwo o rozprzestrzenianie się infekcji.
Objawy na liściach wyglądają podobnie, aby dojść dokładnie co to za grzyb należałoby stosując diagnostykę laboratoryjną obserwować wyizolowanego zarodnika w tkance liścia.
Ja sam miałem kiedyś przędziorki na małej otrzymanej z zagranicy palmie, myślę że wszyscy albo prawie wszyscy z nas mieli już podobne historie, jest to nieuchronne i nie oznacza wyroku na roślinę o ile zareagujesz szybko i skutecznie.