Na początek dwie fotografie.
Daktylowiec w dniu 13 kwietnia 2013 r. po odkryciu oraz w dniu 10 listopada, kiedy to ostatni dzień pławił się wolny w biednym listopadowym słońcu.
Różnica jest jak widać bardzo wyraźna.
O ile nawet w Będzinie może się trafić zima bezpieczna dla szorstkowców, to w przypadku daktylowca taryfy ulgowej nie ma.
Tak jak powiedziałem przez telefon Andrzejowi, byłoby dosyć nierozsądne targowanie się z pogodą o kolejne tygodnie.
Warunki do montażu były dobre: około 10 C w ciągu dnia, prawie bezwietrznie. Postanowiłem wykorzystać zatem sprzyjającą aurę. Palma w osłonie oznacza, że nie muszę się już o nią martwić.
Wstępne prace rozpocząłem w niedzielę. Musiałem zebrać kamienie i odgarnąć żwir z pokrywy maskującej studzienkę z rurami oraz z wylewek.
Potem związałem palmę co było trudniejsze niż w roku ubiegłym, ale mimo wszystko dałem radę zrobić to sam. Za rok ta sztuka w taki sposób nie uda się prawie na pewno. Zastanawiam się nad użyciem plastikowych łańcuchów, spinanych karabińczykami, do łączenia (przyciągania do siebie) naprzeciwległych liści. Być może część najstarszych zetnę. To i tak są podniszczone plantacyjne liście.
W niedzielę zrobiłem niewiele: odgarnąłem żwir, związałem palmę, przykręciłem kantówki nośne i założyłem daszek.
Ciąg dalszy nastąpił w poniedziałek 11 listopada. Montaż całości (sama buda, bez komputera i ogrzewania) zajął mi około trzy godziny. Co prawda pękł mi jeden z drewnianych wieszaków w kołderkach z folii pęcherzykowej, ale ponieważ był to tylko jeden, to skleiłem go prowizorycznie taśmą. Do wiosny wytrzyma.
Potem przykręciłem komputer pokładowy, podłączyłem do prądu, sprawdziłem czy wszystko działa jak należy. Próba wypadła pozytywnie. Chciałem zrobić już wszystko, ale po ciemku nie chciało mi się szukać w garażu folii, którą układam na gruncie. W zasadzie zostało tylko założyć „podłogę”, podpiąć rury od nadmuchu c.o. i palma będzie gotowa do podróży przez zimę. A ja, nie licząc zimowych odwiedzin w czasie odwilży, z Panem Daktylowcem zobaczę się na dobre dopiero w kwietniu 2014 r.
Zaczynamy gorszą część roku.
Kilka fotek z montażu.
1. Odsłanianie pokrywy studzienki z rurami.
2. Po odsłonięciu wylewek okazało się, że daktylowiec zapuścił i tam swoje ekspansywne korzenie.
3. Widok po związaniu.
4. Poniedziałkowy poranek.
5. Przykładowa fotka z montażu.