Faktycznie, taka buda to 0.9 m x 0.9 m x 2.5 m = 2.025 m
3. Z mojego doświadczenia wynika, że w tego typu konstrukcjach potrzeba około 70-80 W na każdy metr sześcienny by czuć się bezpiecznie... do -23 C.
Do takiej właśnie temperatury moje konstrukcje zostały przetestowane przez ostatnią zimę (przedostatnia była łagodniejsza). Dotyczy to szczelnej budki ze ścianką styropianową o grubości 10 cm. Ponieważ pracą i tak steruje termostat warto dać lekki nadmiar mocy. Ja osobiście dałbym tam kabel o mocy około
170 W.
Moja lokalizacja jest prawdopodobnie nieco chłodniejsza niż Twoja. Być może Tobie wystarczyłby 150 W lub nawet 120 W. Na przykład Arche (Gdynia) nawet ostatniej zimy wykpił się lampkami o mocy 300 W dla swojego długiego domku.
Warto też zwrócić uwagę na takie niuanse jak brak śniegu. Miałem możliwość porównania jak zachowywał się mój domek dla daktylowca/butii/oleandra/sagowca podczas zimy 2010/2011, w trakcie której była pokrywa śnieżna jak i w czasie upiornego lutego 2012. Efekt był taki, że o ile w trakcie pierwszej zimy przy około -17 C w środku bez problemu dało się utrzymać 5-6 stopni na plusie to w lutym 2012 temperatura spadała do 1-2 stopni. Domek dociepliłem poprzez owinięcie kilkoma warstwami folii bąbelkowej przekładając ją dodatkowo płytami styropianowymi o grubości 5 cm. Całość uszczelniłem folią stretch. W ten sposób wytworzyłem dodatkowe komory powietrzne, a jak wiadomo powietrze to bardzo dobry izolator. Tak uzbrojony domek poradził sobie z temperaturą około -23 C. Kubatura to niecałe 8 m
3 przy kablach o mocy 630 W.
Domek w trakcie zimy 2010/2011. Poziom „soft”.
Uzbrojony domek w lutym 2012. Poziom „hard”.
Warto też odnotować, że Amor jest ojcem bliźniaczego wątku:
Musa basjoo całorocznie w gruncie. Ponieważ zgodnie z zasadą
Brzytwa Ockhama nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę
w poniedziałek scalę te wątki.