Gdyby ktoś spytał mnie jakie rośliny kojarzą mi się z krajami basenu morza śródziemnego to odpowiedziałbym, że palmy, oleandry i sosny
pinus pinea. Są to rośliny, które można tam spotkać praktycznie na każdym rogu. Dawniej miały spore znaczenie gospodarcze ze względu na jadalne nasiona (orzeszki piniowe). Do dzisiaj wyrabia się z nich
pesto.
Pnię miałem od kilku lat. Drzewko miało około metra. Kupiłem ją z młodocianymi igłami, które są krótkie i jasnozielone. Sukcesywnie wymieniała je na dorosłe. Niestety padła tej zimy. Była przechowywana w pomieszczeniu razem z jubeą, daktylowcem kanaryjskim i oleandrami. Z tego zestawu przeżyły tylko oleandry. Przypadek jednostkowy, ale wniosek może być taki, że pinia jest słabo odporna na przemarzanie korzeni, bo temperatura poniżej -5 C na pewno tam nie spadła. Może było -3 C, ale przez kilka tygodni.
Uprawa pini w pojemniku jest nieskomplikowana. Od wiosny do jesieni stoi w ogrodzie, a zimą zadowoli się kilkoma stopniami na plusie. Drzewko jest odporne na suszę. Rośnie dosyć powoli.
Na początku lipca w siewierskiej firmie Tropiart zamówiłem sobie nową pinię. Postanowiłem, że ma to być spore (jak na nasze warunki) drzewko. I tak dzięki uprzejmości pani Małgorzaty od kilku dni mogę się cieszyć ładnym drzewkiem. Roślina ma razem z donicą nieco ponad 2 metry wysokości. Pieniek przy podstawie jest nieco tylko cieńszy od puszki piwa. Za takie ładne drzewko zapłaciłem 180 zł. Moim zdaniem jest już na czym zawiesić oko.
Teraz pytanie co z nią zrobię. Tę zimę na pewno spędzi w pojemniku. Szczerze mówiąc to kusi mnie by posadzić ją do gruntu. Takie iglaste drzewko łatwo można ogrzać żarówkowymi lampkami choinkowymi. Czas pokaże.
Poniżej pozwoliłem sobie wrzucić kilka zdjęć-widokówek z tymi pięknymi sosnami w roli głównej.
Francja, parking przy autostradzie (okolice Tuluzy).
Hiszpania, Calella.
Włochy, Caorle.
Włochy, Cavallino.
Włochy, Eraclea Mare.