Włochy, Mondragone (CE). W sumie mało ciekawa miejscowość. Jednak ponad dziesięć lat temu mieszkałem tam i pracowałem przez okres jednego roku i stąd mam do niej wielki sentyment. Z tego mniejszego daktylowca zerwałem nawet kilka nasion jak wracałem do kraju. Jedna palemka wykiełkowała. Niestety wskutek kompletnego braku doświadczenia zmarnowałem tę siewkę. Dzisiaj roślina miałaby dwanaście lat.
Po prawej stronie, u dołu zdjęcia, widać niewielki samochód dostawczy (
camioncino, dosł. ciężaróweczka) wypakowany melonami, które miejscowy rolnik rano zerwał z pola. Bardzo wielu z miejscowych rolników tak właśnie sprzedawało swoje plony.
Samo zdjęcie przedstawia tzw.
Standę. Samochody widoczne na zdjęciu zasłaniają plac gdzie rano zbierały się osoby szukające pracy bądź też do niej jadące (to był taki punkt zborny). Nazwa
Standa wzięła się od znajdującego się tam sklepu. Czasami miejscowi
Carabinieri urządzali łapanki, ale robili to bardzo rzadko i trzeba było mieć wyjątkowego pecha by zostać złapanym.
Plusem tej miejscowości było położenie. Jak nie pracowałem to wsiadałem sobie w ichniejszy PKS (chyba CTP się to nazywało) i za jakieś grosze jechałem poszwędać się po Neapolu. Już w samym tym mieście jest sporo atrakcji. Fajnie było zapuścić się w wąskie, pozbawione turystów, uliczki i poczuć klimat miasta. Z portu odpływały promy na
Capri (byłem dwa razy). Na
Piazza Garibaldi była stacja skąd odjeżdżały pociągi podmiejskie i można było pojechać sobie do Pompejów (też byłem dwa razy). Mimo wykonywanej ciężkiej fizycznej pracy miło wspominam tamten okres.
Włochy,
Pozzuoli (NA), Tempio di Serapide.