No właśnie. Ile może chudy? Trachycarpusy są różne. Jedna lepsze (z grubymi kłodzinami), inne gorsze (z chudymi). Gdzieś po głowie kołatała mi się myśl aby wziąć takiego chudego tracha i zobaczyć jak się toto sprawuje.
Dzisiaj okazja sama na mnie trafiła. Idąc chodnikiem, przed pewną osiedlową kwiaciarnią, zderzyłem się z... chudym trachycarpusem. Dobra. Nie śmiejcie się. Ja wiem, że ta plama wygląda przeraźliwie.
Ale to dobrze. Właśnie o takiego cieniasa mi chodziło. Cena tego „cacka” to jedyne 360 PLN-ów. Czyli adekwatna do „jakości”. Po pięciu minutach namysłu dałem stówkę zaliczki, by za jakiś czas znanym Wam już sposobem przetransportować chuderlaka na podwórko.
Sprzedawca indagowany na okoliczności, w których wszedł w posiadanie tego tracha powiedział, że jak był w Holandii po towar to kupił go przy okazji na jakiejś giełdzie.
Ciekawostką jest to, że palma kwitnie. Widać, że w pewnym okresie, zapewne na czas transportu, palmie ścięto wszystkie liście. To sugeruje, że roślina może pochodzić z Chin. Wiadomo, aby upchać więcej pniaków można ściąć im liście. Jutro dokładnie go pomierzę.
A po co mi on? Przetestuje się na nim jakąś koncepcję ochrony zimowej (np. nawiew powietrza z piwnicy, takie poletko przed phoenixem). Mimo, że przeraźliwiec z niego okrutny nie chciałbym go zmarnować. Na pewno będę relacjonował jego losy.