Z tym doświetlaniem to dla mnie trochę zagadka.
Dobrze, że przypominałeś mi o kokosach w palmiarniach. Andres kiedyś mówił mi, że ten w Poznaniu też nie jest doświetlany, a przecież wygląda znakomicie.
Czyli co? Mamy
rośliny długiego dnia, które nie są doświetlane i wyglądają bardzo dobrze wbrew temu coś się powszechnie pisze i uważa o np. doświetlaniu palmy kokosowej. Czyżby wysoka wilgotność aż tak tu ratowała sprawę? Ciekawe. Spróbuj bez doświetlania, ja spróbuję doświetlać i sprawdzimy czy będzie jakaś różnica.
Wilgotność pod osłoną też będę mierzył. Mogę jeszcze tylko dodać, że tani higrometr w tym celu zakupiony jak na razie nie różni się w pomiarach od Oregona o więcej niż 7 punktów procentowych. Średnio jest to wartość o 3 punkty procentowe inna, a bywa że idą „łeb w łeb”.
Co do waszyngtonii Arundo to oczywiście nie mam pewności, ale stawiam na za niską temperaturę gruntu. Słońce wymuszało transpirację, a korzenie powiedziały „a figę”. To podobny efekt jak u mojego daktylowca, ale na destrukcyjną skalę. Moja palma po kilku dniach wróciła do równowagi.
Mając kiedyś w donicach waszyngtonie i daktylowce zauważyłem, że waszyngtonie wydają się być mniej odporne na długo trwające temperatury dodatnie, ale niższe niż +5 C.
Ten post. Daktylowca przelałem, ale ogólnie jest nietknięty. Zobacz na resztę gromadki. Można powiedzieć: daktylowiec bdb, jubaea bdb, butie dst, waszyngtonia trup. Gdybym miał zimować waszyngtonię na minimum to dałbym jej co najmniej +5 C i dot. to również temperatury gruntu. Wydaje się po prostu, że daktylowiec jest od waszyngtonii odrobinę odporniejszy. Różnica może dość subtelna, ale jak widać decydująca o „być albo nie być” palmy.
I jeszcze jedna rzecz. Ani Arundo, ani Andres nie mieli styrodonicy. Ciekawi mnie czy gdyby ową styrodonicę mieli to czy waszyngtonie lepiej by zniosły zimę/wczesną wiosnę.