witam po długiej przerwie, w końcu zmobilizowałem się (albo raczej Andres mnie zmotywował
do napisania paru zdań i wrzucenia zdjęć.
W sumie przystopowałem z kupowaniem nowych palm i postanowiłem skupić się na uprawie istniejących. Z uwagi na bliskość równika palmy pierzaste są u mnie zdecydowanie faworytem, generalnie najbardziej zadowolony jestem z butii capitata, parajubaei tvt i jubutyagrusa. Dałem sobie spokój z tropikalnymi odmianami typu bismarckie, hyophorbe itp.
Podzielę się kilkoma wnioskami, do których doszedłem na podstawie obserwacji (pomiarów) własnych i źródeł internetowych, w sumie nic odkrywczego.
Palmy rosną w temperaturze powyżej 12c, to jest temperatura przy której fabryka zaczyna pracować. Dotyczy to także temperatury gruntu, może jedynie trachy są tutaj wyjątkiem.
Aklimatyzacja palmy trwa 2-3 sezony, po tym czasie w gruncie dopiero zaczyna wypuszczać zdrowe liśćie, zaczyna szybciej rosnąć, nabiera prawidłowego koloru liści i wszelkie problemy typu choroby grzybowe zdecydowanie ustępują. Stwierdziłem też że nie ma sensu inwestować w drogie nawozy importowane zza granicy, nawożę głównie obornikiem i kompostem plus co mi tam wpadnie w ręce.
Staram się tak robić osłony palm tak, żeby w marcu-kwietniu wykorzystać słońce i rozpocząć już sezon wegetacyjny. Korzeni już nie dogrzewam choć mam u kilku palm wkopane kable, za to gdy grunt jest jeszcze zimny to podlewam ciepłą wodą żeby uniknąć suszy fizjologicznej. W momencie gdy grunt ma te 12 stopni nic złego palmie się nie dzieje nawet gdy temperatura w osłonie w słoneczny wiosenny dzień przekracza 40 czy nawet 50 stopni.
I jeszcze zaczynam sobie uświadamiać, że palmy są jednak dużymi drzewami
za niedługo będzie problem okryć niektóre palmy (aktualnie najwyżej sięgające czubki liści są u syagrusa ponad 4m, nowe liście u parajubaea też przekraczają 3m, na szczęście z czasem opadają). Tak czy inaczej pozostanie mocne przyginanie czy przycinanie liści, za 5 lat może okazać się to okazać prawdziwym wyzwaniem.
Butia:
Obok z prawej jubutyagrus:
Tegoroczne owoce butii:
Tak wyglądały zeszłoroczne, dojrzały pod koniec listopada już w osłonie i były dość smaczne:
Z prawej syagrus, idąc w lewo parajubaea tvt, pomiędzy nimi cycas revoluta:
Syagrus pień:
Parajubaea tvt, z prawej syagrus, w tle phoenix, z przodu phoenix roebelenii i z lewej z przodu butyagrus (butia yatay x syagrus romanzoffiana):
Pien parajubaea:
Parajubaea var. microcarpa i podwójna washingtonia robusta:
Phoenix 'domowy' przerobiony na gruntowego, będę go na wiosnę próbował przesadzić bo rośnie za blisko ściany i za gęsto się tam zrobiło, byłem zmuszony wyciąć mu kilkanaście liści w tym roku bo nie dało się koło niego przejść (nie byłem świadomy faktu, że blaszki liściowe phoenixa przy pniu są dużymi kolcami...):
Rhopalostylis sapida w tym roku posadzona do gruntu:
Trachy (na wagnerianusie z lewej widać zeszłoroczne owoce, w tym roku zakwitł ale nie owocował), w tle ensete maurellii i banany:
Z kolei duży trachycarpus fortunei w tym roku ma owoce i w sumie trochę się zgubiłem który jest pan który pani a który obojniak czy też może któreś z owoców to hybryda:
Zeszłoroczne osłony wyglądały tak, w tym roku będą trochę większe i połączone ze sobą (zeszłej zimy stały od przełomu października/listopada do połowy marca):
Na razie tyle
Pozdrawiam wszystkich palmiarzy
palmgg