Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Forum SMF zostało uruchomione!

Autor Wątek: A może zostać plantatorem?  (Przeczytany 8075 razy)

andres

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4319
A może zostać plantatorem?
« dnia: Grudzień 30, 2011, 10:40:59 »

Temat wydzielony z wątku "Poletko eksperymentalne - trachycarpus"

Cytat: MarcinD
Nie myślałeś o tym żeby zacząć handlować takimi wyselekcjonowanymi roślinkami.
Ja bym na pewno chciał kupić taką sadzonkę.
Przynajmniej miałbym pewność, że w Polsce dorastała.

Jeżeli wszystko pójdzie dobrze i nie padną wszystkie pierwszej zimy to na pewno będę mógł się podzielić z kilkoma osobami z forum.
Jeżeli zostaną mi duże nadwyżki to będę mógł je sprzedać.

Jednak zbycie nadwyżek, a handel to dwie różne rzeczy.
Od 13 lat pracuję przy komputerze i czasami mam dosyć.
Mam też czas, by zrobić przerwę i np. podlać rośliny w ogrodzie, gdyż pracuję w domu.
Myślałem nie raz o częściowej zmianie działalności i zajęciu się roślinkami, ale nie jest to takie proste.

Sprawy formalne:
Wykonuję usługi dla firm, więc nie muszę mieć kasy fiskalnej.
Gdybym chciał rozszerzyć działalność o sprzedaż roślin kasa fiskalna byłaby konieczna.
Chyba, żebym został rolnikiem...

Produkt:
Myli się ten, kto uważa, że można wyżyć siejąc 1 000 nasion.
Potrzebne byłyby znacznie większe ilości, rzędu kilkudziesięciu tysięcy, a co za tym idzie odpowiednie zaplecze:
ziemia, dozór, ewentualne podlewanie, osłona zimą.
Można też wysiewać po kilka tysięcy co roku i w ten sposób mieć młodsze i starsze rośliny.
To jednak wymaga już większego nakładu pracy, niż hobbistyczne poletko przy domu.

Sprzedaż:
Od kilku lat, podobnie jak Wy, kupuję w różnych sklepach wysyłkowych, centrach ogrodniczych, więc widzę jak ta branża działa.
Nie jest to łatwy kawałek chleba.
Kto prowadzi taką działalność jako rolnik nie musi martwić się o podatek dochodowy, wysoki ZUS, VAT.
Widuję sprzedawców na targach ogrodniczych, którzy jeżdżą z towarem po całej Polsce i nie jest to łatwe (furgon, często kilkaset kilometrów, druga osoba do pomocy, itp.).
Sprzedaż wysyłkowa to także problem kosztu i czasu poświęconego na pakowanie, nadawanie na poczcie, itp.
Co innego jednak wysyłać produkt warty 300 pln (np. zderzak samochodu: widuję u nas na poczcie takich sprzedawców),
a co innego duże ilości małych palemek po kilkanaście, kilkadziesiąt złotych.
Działając na małą skalę nie zarobi się wiele.
Jedyna droga to stopniowy rozwój przy zapewnionym innym źródle dochodu, aż wreszcie taka działalność ogrodnicza stanie się bardziej dochodowa.
Jeżdżę po różnych sklepach ogrodniczych i poza sezonem wiosennym najczęściej są tam pustki lub pojedyncze osoby.
Działalność jest wysoce sezonowa.
Najciekawszym modelem wg mnie jest duży ogród/park pokazowy, a obok szkółka roślin, może kawiarnia.
Coś takiego sprawdza się np. w Dobrzycy pod Kołobrzegiem. Jednak i tutaj praca jest sezonowa.
Oczywiście mógłbym latem pracować przy roślinach, a jesienią i zimą robić tłumaczenia, ale na razie nie jestem na to gotowy.

Nie mam też takiego charakteru, by np. na allegro zachwalać pojedyncze nasiona i kasować za to kilkanaście złotych.
Nie kupuję u takich sprzedawców i nie chciałbym takim zostać.
Żeby być dobrym sprzedawcą trzeba trochę "naściemniać" (sprzedawca marzeń ;) )

Słowem: na małą skalę nie da się z tego wyżyć.
Może Biedny Miś podzieli się tutaj swoimi spostrzeżeniami.

« Ostatnia zmiana: Grudzień 31, 2011, 13:49:41 wysłana przez Andres74 »
Zapisane

greg

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3283
  • Będzin-Grodziec, woj. śląskie
    • Palmy w Polsce
Odp: A może zostać plantatorem?
« Odpowiedź #1 dnia: Grudzień 30, 2011, 11:21:18 »

Łomatko! Widać, że masz więcej czasu, bo przeważnie jesteś dość lakoniczny. To chyba Twój najdłuższy post na forum ;)

Odpiszę wieczorem, bo poruszyłeś pewne ciekawe zagadnienia.

---

EDYCJA:

Ze sprzedażą roślin to jest ciekawy pomysł tylko... No właśnie. Przyznam, że też kiedyś o tym myślałem, ale tak bardzo niekonkretnie. Raczej na zasadzie co by było gdyby babcia miała wąsy.

Jakby mieć kapitał, który można zainwestować to sprawa byłaby prostsza. Jednak startując od zera tak różowo chyba raczej by nie było. Ot, choćby ogród pokazowy. To jest naprawdę bardzo fajna sprawa. Jeśli klient widzi różne rośliny w ciekawych aranżacjach to można przyjąć, że zaostrzy to jego apetyt na zakupy. Dość ładny ogród jest w Świerklańcu. Podobało mi się też w Goczałkowicach. Jednak by taki ogród zrobić trzeba mieć czas, pieniądze i miejsce. Ja, mając odpowiednio wysoki kapitał startowy, raczej poszedłbym w jakąś knajpę. Ładną stylową, otoczoną palmami, bananowcami i innymi takimi. Niechby były i w donicach przenoszonych na zimę do pomieszczenia, ale czegoś takiego w Polsce nie widziałem.

Kolejna rzecz to asortyment. Mogę się mylić, ale chyba coś na miarę palmenmann u nas by nie wypaliło. Rynek za mały i za biedny, a ludzie nie są nauczeni takich roślin kupować. Credo inż. Mamonia z filmu „Rejs”, że szerokiej publiczności podobają się tylko te rzeczy, które już raz widziała można chyba odnieść i do rynku ogrodniczego. O ile nieustającym powodzeniem cieszą się rododendrony, popularne byliny czy wszelkiej maści iglaki to z palmami, bananowcami i innymi tego typu roślinami mogłoby już być chyba gorzej. Ba! Te szorstkowce w Black & Red & White, o którch kiedyś pisałem wciąż tam stoją.

Praktycznie co tydzień jestem na targu w Będzinie. Nie tylko na przykładzie owoców i warzyw, ale i na przykładzie roślin dobrze widać sezonowość. Na przykład na wiosnę wielkim wzięciem cieszą się rośliny jednoroczne. Wszelkie gazanie, aksamitki, sunvitalie, surfinie (choć te akurat można przez zimę przechować). Te rośliny wysiewane są w styczniu w ogrzewanych szklarniach. Kupując gazanie wdałem się w rozmowę ze sprzedawczynią i powiedziała mi, że mają w szklarniach grzejniki typu fawira i opalają to węglem.

Prawda taka, że jak chce się zarabiać to trzeba sprzedawać to co ludzie chcą kupować, a nie to czym chciałoby się handlować.

Szorstkowce i inne można oczywiście mieć, ale wydaje mi się, że raczej mogłyby tylko być tłem dla innych roślin. Pamiętam jak będąc kiedyś na corocznie wiosną organizowanych targach kwiatów w Chorzowie dostrzegłem coś można było zakwalifikować jako stanowisko egzotyczne. Miał facet rośliny dobrze nam znane i nawet ładne (w ich sensie jakości), ale małe i drogie. Sprzedawca zagadnięty z dumą oświadczył, że to z jego własnej uprawy. Tylko prawda jest taka, że klienta interesuje cena i jakość sadzonki (a właściwie to relacja tych dwóch wartości), a nie skąd co jest. Kolejna sprawa jest taka, że ludzie w większości nie znają roślin, którymi się zajmujemy. Nie są więc w stanie ocenić czy cena za xx zł za pomarańczę trójlistkową czy yy zł za araukarię chilijską to dużo czy mało. Ktoś kto cen nie zna przejdzie obojętnie obok najlepszej nawet promocji. Nawet gdyby ów sprzedawca znacznie obniżył ceny to i tak wątpię by jego rośliny cieszyły się wzięciem.

W ogrodniczo martwym okresie musi być chyba ciężko w tej branży, bo od palmenmann'a co chwilę dostaję maile, że 30% zniżki na cały asortyment albo 70% zniżki na wybrane produkty. Tego roku wczesną wiosną byłem w nowo otwartym centrum ogrodniczym koło dawnego „Rozdzienia” w Katowicach. W sklepie jak pisałeś - pojedyncze osoby. Na części zewnętrznej z rzadko spotykanych i mało popularnych roślin mieli bardzo ładne cedry. Kilka sztuk. Miały po 2-3 metry wysokości, grube pnie i kosztowały po kilkaset złotych. Nie byłem tam potem i nie wiem czy znalazły nabywców, ale mając w pamięci słowa inż. Mamonia jestem sceptykiem. W Polsce to pewnie mało kto odróżni cedr od modrzewia.

Raczej zatem powinna być i opcja sprzedaży internetowej. Tylko ponieważ są tysiące stron to wypromować w wyszukiwarce własny sklep byłoby niezwykle ciężko. Mógłbyś forum przy sklepie założyć. ;) Sprzedając przez Allegro dochodzą prowizje na rzecz tego serwisu. Mała palma kosztuje kilkadziesiąt złotych. Wystarczy policzyć ile by trzeba takich sprzedać by coś zarobić odliczywszy oczywiście po drodze wszelkie opłaty.

W twoim przypadku - czy będąc tłumaczem sezonowym nie wypadłbyś z rynku?

To tyle w kwestii moich luźnych przemyśleń. :)
« Ostatnia zmiana: Grudzień 31, 2011, 11:27:49 wysłana przez greg »
Zapisane
Moja strona: palmywpolsce.pl
Moje palmy: Palmy w Będzinie
Moje zabezpieczenia: „Projekt Phoenix” (2010), „Warownia” (2011), BigBag (2012), nadmuch c.o. (2012), opony (2012), Piankobuda (2013), Wiórkobuda (2013), Seria StyroLux (2014)
Forum o palmach mrozoodpornych, bananowcach i innych roślinach: forum.palmy.net.pl

andres

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4319
Odp: A może zostać plantatorem?
« Odpowiedź #2 dnia: Grudzień 31, 2011, 13:41:59 »

Jest jedna restauracja z roślinami egzotycznymi: Palmiarnia w Zielonej Górze ;)
Wielka góra szkła i metalu z roślinami w donicach.
Byłem bardzo rozczarowany.

Marcin pytał, czy nie myślałem o handlowaniu, więc odpisałem, że myślałem.
Na razie wolę wykonywać obecny zawód, który nie generuje żadnych kosztów stałych (oprócz ZUS).
W najgorszym razie w "słabym" miesiącu zarobię mniej.
Mój brat ma pizzerię.
Obroty ma dużo większe niż ja, ale też czynsz za lokal, wysokie opłaty za prąd, kilku pracowników, kilka seicento w leasingu, itp.
Co miesiąc musi sporo wyłożyć, zanim zarobi.
Ale pizzę ma pyszną ;)

Cytat: greg
W twoim przypadku - czy będąc tłumaczem sezonowym nie wypadłbyś z rynku?
Takie ryzyko oczywiście istnieje.
Na razie moją troską jest zdobywanie odpowiedniej ilości zleceń za dobrą stawkę.
Od 2-3 lat widać, że za tłumaczenia biorą się ludzie, którzy nie powinni tego robić.
W dodatku proponują niskie stawki, ale mam nadzieję, że sami zobaczą, że tak nie da się wyżyć.

Pytanie, czy za 20 lat zawód tłumacza nadal będzie istniał w obecnej formie ?

Cytat: greg
Mógłbyś forum przy sklepie założyć. ;)
Jeżeli ktoś świadomie zakłada takie forum, a użytkownikom to nie przeszkadza to jest OK.
Wiesz dobrze, że nie chciałem, by to forum (Palmy w Polsce) było przybudówką do sklepu.
Ten model już przerabialiśmy na forum O ...

Natomiast sprzedaż nadwyżek nie jest rzeczą złą.
Jeszcze lepsza jest wymiana między hobbystami, jak u mnie w przypadku sagowców.

---
Dzisiaj nie jestem w formie, więc na tym zakończę moje wywody ;) )
Jeżeli ktoś chce zabrać głos to zapraszam do dyskusji.
« Ostatnia zmiana: Grudzień 31, 2011, 13:50:09 wysłana przez Andres74 »
Zapisane