@Marcin DZ dwoma pierwszymi akapitami zgadzam się w zupełności.
Jednak w celu szczegółowego udowodnienia ,że w stanie Ohio jest cieplej w okresie od marca do listopada nie wystarczy 3 letni okres porównawczy.Owszem. Trzyletni okres porównawczy może nie być miarodajny. Pobieranie dużej ilości danych z ogimetu niestety nie jest zbyt wygodne. Właśnie dlatego wsparłem się modelem matematycznym, który wykazał mam nadzieję, że wyższe temperatury w Ohio to nie jest przypadek. Zgodzisz się chyba co do tego, że nie ulega żadnych wątpliwości, że tamtejsze lata są cieplejsze i dłuższe? Tutaj kłania się właśnie górowanie Słońca nad horyzontem. Tamtejsze rejony otrzymują o wiele więcej promieniowania więc i temperatury muszą być wyższe.
Chodzi o dokładniejsze ukazanie różnic klimatycznych pomiędzy Ohio i Polską.Mimo wszystko myślę, że to co najważniejsze można już wywnioskować. Cały czas mam na myśli analizę pod kątem uprawy roślin ciepłolubnych.
---
@Andres74Dla mnie kluczem jest poznanie zarówno możliwości rośliny, jak i samego klimatuWydaje mi się, że działa tu zasada: więcej palmie dasz latem, więcej możesz od niej oczekiwać zimą. Nie znam się na biologii trachycarpusów, ale myślę, że ich mrozoodporność jest związana z obniżaniem temperatury krystalizacji wody, czyli z jej przechładzaniem. Można sobie zatem wyobrazić, że roślina koduje w tym celu jakieś białko. Jest teraz logiczne, że takiego białka jest w stanie naprodukować sobie więcej w korzystniejszych warunkach - czyli gdy ma cieplej. Oczywiście ciepło i zimno muszą pozostawać w pewnej równowadze, bo jeśli nie oddziałujemy na populację mrozem to presja selekcyjna przestanie preferować osobniki kodujące to białko i wykosi z czasem egzemplarze z genami odpowiedzialnymi za jego kodowanie. Przyroda jest skąpym księgowym i jeśli może czegoś nie wytwarzać to po prostu nie wytwarza.
Kupione duże fortunei z Hiszpanii, czy Włoch to chyba nie jest dobre rozwiązanie w naszych warunkach.Przyznam, że jest to temat, który bardzo mnie frapuje. Osobiście myślę, że do naszych celów najlepsze są rośliny z rejonów jak najchłodniejszych, z jak najgrubszymi kłodzinami. Jestem jednak bardzo ciekawy czy wyrośnięty trachycarpus z „chudą” kłodziną traktowany stopniowo, rok w rok, coraz większym mrozem zimą jest w stanie, choćby częściowo, zmienić już wytworzony fenotyp.
Długość ogonków liści nie ma znaczenia, gdyż fortunei ce*e się dużą zmiennością budowy.Ale ja piszę jednej i tej samej palmie (
2008,
2009). W 2008 roku moja palma miała „oryginalne” liście. W 2009 r. sukcesywnie obcinałem stare w miarę wypuszczania nowych. I mierzyłem długość ogonków i promieni. Zresztą dokładnie to samo zaobserwował i opisał chyba Dominik-Kraków (czy jakoś tak) na Oleandrze. „Polskie” liście są mniejsze.
To o czym piszesz („
doczekanie się dużego fortunei otrzymanego z odpornych szczepów, wyselekcjonowanego z grupy wielu roślin, dobrze zakorzenionego w gruncie”) dla mnie jest nie do przyjęcia. Ja chcę mieć palmy tu i teraz.
Dopuszczam możliwość zabawy z małymi roślinami jeśli mam w gruncie dużą.
Co do ocieplania się klimatu to nie jest to takie pewne. To znaczy owszem, pewne ocielenie jest faktem. Równie dobrze jednak ten ociepleniowy trend może się odwrócić.
---
@Biedny MiśWedług mnie artykuł dowiódł tylko ze zarówno Polska jak i Ohio są w tej samej strefie USDA.Ależ nie twierdzę inaczej.
Są w tej samej strefie mrozoodporności.
W strefach USDA chodzi tylko i wyłącznie o pokazanie średniej temperatury minimalnej. Takie było jej założenie. Ne ma w niej mowy o koncie padania słońca, o długości okresu wegetacji oraz o temperaturach maksymalnych.No właśnie. Stefy USDA dot. USA i ich klimatu, różnego od naszego. Artykuł miał na celu właśnie pokazanie tego, że strefa 6-ta, strefie 6-tej nie równa. Zresztą zobacz pewien
post na palmiarni. Zobacz co pokazuje podany przez nich sznurek. Gdzie u nas masz takie piękne grandiflory? A już zupełnym hitem jest caesalpinia. Myślisz, że w naszej strefie 6 też byś miał takie rośliny?
Strefy USDA w USA dotyczą ich średniej minimalnej i odpowiednio skorelowanych z tym takich czynników jak:
* długość okresy wegetacyjnego;
* temperatury w tymże okresie;
* i jeszcze pewnie coś by się znalazło.
Uważam, że przy uprawie nie możesz uwzględniać tylko jednego czynnika: średnich temperatur minimalnych, bo w tym momencie wyciągasz z całego pakietu klimatycznego tylko jedną rzecz.
Jeśli autor miał dowieść że stan Ohio leży w wyższej strefie USDA niż PolskaPowtórzę. Nie chciałem dowieść czegoś takiego.
Natomiast z całą pewnością w Ohio palmy bedą rosły lepiej latem. Mogą wypuścić wiecej liści i być silniejsze przed zima, ale nie ma to nic wspólnego ze strefą USDA. Cóż nam bowiem po dłuższym i cieplejszym okresie wegetacyjnym skoro palma wogole nie przeżyje. Większe maksima letnie nie wskrzeszą trupa.Mogę się zgodzić, że słabsze egzemplarze padną. Ok. Natomiast dobrze wiesz, że dobry trachycarpus zniesie naprawdę sporo. A teraz wyobraź sobie, że palma w Ohio przetrwała zimę w takim stanie jak u nas. Tam ma o wiele większe szanse na regenerację. Nawiasem mówić to sądzę, że przetrwałaby lepiej bo tam zimą, mimo że średnia jest niższa, to maksima są większe. Dobry trachycarpus zniesie ich minima a potem ma bonus w postaci większego maksimum.
Przecież Twoje palmy jak jeszcze ich nie ogrzewałeś to też były w stanie przetrwać zimę prawda? Oczywiście kosztem defoliacji, ale część z nich przetrwała. A teraz wyobraź sobie, że możesz je potraktować dłuższym i cieplejszym okresem wegetacyjnym. A teraz jeszcze dodatkowo wyobraź sobie, że zimą otrzymywały co jakiś czas (częściej niż u nas) bonus w postaci kilkunastostopniowej temperatury na plusie. I co? Jak to widzisz?
Jeśli chcielibyśmy opisywać strefy klimatyczne tak jak opisał je Greg to nie możemy mówić o strefach USDA. Musimy wymyślić coś innego.Wcale nie. Wystarczy, tak jak to zasugerowałem w artykule, posługiwać się amerykańskimi strefami USDA i europejskimi strefami USDA. Wcale nie uważam, że zasada tego podziału jest zła. Tylko w USA jest skorelowana z innymi czynnikami a w Europie z innymi. I o tym nie należy zapominać.