Wooli, trochę jednak mnie zdenerwowałeś
A tak serio to też liczę, że w końcu się pozbiera do kwitnienia, w każdym razie przynajmniej mam jakiś trop jak zadziałać. Też pocieszam się tym, że przecież już kwitła (1-szy i 3-ci sezon).
Przyrost masy zielonej jest wręcz opętany. Już wyczaiłem, że można w pewnym niemiecki serwisie nabywać gąsienice pięknych motyli egzotycznych, z których niektóre żerują na cytrusach - nie wiem czy się nie skuszę, wyhodowanie motyli egzotycznych to jedno z marzeń jeszcze z czasów gdy chciałem być doktorem Dolittle (dość dawno temu
)
Podsumowując śmiało stwierdzam, że wzrost roślin cytrusowych w warunkach gruntowych w naszym klimacie (uwzględniając osłonę zimową) jest jak najbardziej możliwy a nawet bywa dość intensywny. Z owocowaniem czas pokaże.
Poniżej wstawiam zaległe zdjęcia:
Ostatnie było z jesiennej budowy, więc kolejna fotka z zimowania. Przez ściany foliaka widać wewnętrznego foliaka.
Kolejna fotka przedstawia osłonę w najcięższe mrozy. Metoda polega na odcinaniu kolejnej warstwy powietrza, tym razem już wokół samej rośliny przy pomocy najcieńszej folii malarskiej. W tym momencie temperatura, w głównym foliaku spada już grubo poniżej zera ale w "bąblu" wokół drzewka jest ok. +6 stopni przy - 22 na zewnątrz.
Metoda ta nazywa się "foliak we foliaku, we foliaku foliak a we wtym foliaku jeszcze jeden foliak" (śpiewać na melodię ludową)
To zdjęcie to wczesna wiosna i pierwsza kąpiel słoneczna.
A to jest zdjęcie z wczoraj. Roślina była mocno przycięta na początku maja i oberwałem jej wtedy dodatkowo wszystkie młode pędy, ale już się rozpędziła i rośnie dość mocno dalej.