Na wstępie:
Nie posiadam jeszcze zbyt długiego doświadczenia w gruntowej uprawie roślin cytrusowych bo początki to wiosna 2009, dodatkowo uprawa nie obejmuje szeregu różnych gatunków, a tylko jedną z odmian pomarańczy więc poniższe informacje mogą jedynie stanowić pewne ogólne wskazówki przy próbach całorocznej, gruntowej uprawy cytrusów w Polsce.
Podstawowe informacje:
- Pomarańcza czerwona odmiany Tarocco Messina
- Pochodzenie: Sycylia
- Miejsce uprawy: przedmieścia Krakowa
- Strefa USDA: nieistotne bo i tak trzeba ogrzewać
- Strefa ciepła AHS (American Horticultural Society) : 4
- Osłona zimowa w postaci szklarenki o wym. 2x1,5x2m (wys.), wykonanie: kantówka, podwójne ścianki z folii ogrodniczej
- Ogrzewanie: kabel grzejny Deviflex o mocy 270W, termostat
- Okres uprawy bez osłony zimowej: kwiecień - wrzesień/październik
Aktualna fotografia (na 15.X.2013)Historia uprawy:Sadząc swojego cytrusa do gruntu nie dysponowałem żadnymi informacjami na ten temat. Właściciel firmy handlującej cytrusami też nie potrafił mi za wiele doradzić, poza przygotowaniem odpowiedniej mieszanki ziemi przy sadzeniu (choć sądząc po grubości niektórych korzeni już sobie wywędrowały poza obszar wstępnie przygotowanego stanowiska
).
Skład przygotowanej ziemi: 50% czarna ziemia z ogrodu, 25% glina, 25% piasek. Ziemia w moim ogrodzie to czarnoziem na ok. 80-100cm a pod tym gleba jest już piaszczysta, dobrze przepuszczalna.
Jeżeli chodzi o warunki lokalne to wydają mi się dość dobre, stanowisko jest mocno nasłonecznione (od ok. 10:00 do zachodu słońca). Sezon wegetacyjny trwa dość długo jak to na południu Polski (wyjąwszy obszary górskie). Kraków leży w 4 strefie ciepła wg AHS podobnie jak inne miasta na południu czyli liczba dni z temperaturą powyżej 30 C mieści się w przedziale 15-30. Dla porównania centralna Polska to AHS 3 (8-14), a północna 2 (1-7).
Biorąc pod uwagę, że cytrus w ciągu swojego sezonu wegetacyjnego przyrasta trzykrotnie (3x po ok. 30cm) to jak do tej pory wyniki miałem całkiem zadawalające ponieważ przez pierwsze 2 sezony w pełni wykształcały się po 2 przyrosty, a 3-ci startujący we wrześniu wykształcał się gdzieś do połowy, a należy zauważyć, że oba pierwsze sezony miały pewne opóźnienia:
– sezon 2009 zaraz po posadzeniu (kwiecień) wiadomo, że roślina przechodzi stres i trochę czasu mija nim rozpocznie wzrost,
- sezon 2010 kiedy wystąpiły problemy pod koniec zimowania i roślina startowała po utracie 95% liści i części gałęzi.
Obecny (2011) sezon rozpoczął się już w lutym, wtedy cytrus zdecydował się obudzić pod wpływem słońca ogrzewającego coraz bardziej szklarnię i na chwilę obecną ma już spore przyrosty. Dodam, że w trakcie ostatniego zimowania nie wystąpiły żadne problemy związane z przemarzaniem czy suszą fizjologiczną.
Poniżej kilka zdjęć obrazujących rozwój rośliny:
Wiosna 2009, fotka zrobiona jakiś czas po posadzeniu. Pomarańcza dotarła do mnie z zawiązanymi kwiatami, kwitła i zawiązała owoce, które następnie zrzuciła (największy był wielkości piłeczki do ping-ponga)
Jesień 2009
Zima 2009/2010 (temperatura min. +0,9)
Podczas pierwszego zimowania wystąpiły pewne nieoczekiwane problemy w lutym (do tego czasu wszystko wyglądało idealnie) gdy nagle zaczęły zwijać się i schnąć liście cytrusa. Zero objawów chorobowych typu szkodniki czy choroby grzybowe, po prostu liście zwijały się i spadały. Korzenie po oględzinach okazały się zdrowe czyli wyglądało to na suszę fizjologiczną (znaczna różnica temperatur pomiędzy glebą a powietrzem w szklarni powoduje, że „góra” się budzi, wzmaga się transpiracja, a „dół” czyli korzenie śpią i nie dostarczają wody):
Obecnie wydaje mi się jednak, że istnieje jeszcze jeden wątek – na niektórych gałązkach zauważyłem taki szary, jakby woskowy nalot, wtedy wydało mi się, że może to być jakiś grzyb czy coś i zapobiegawczo zastosowałem opryski. W chwili obecnej wiem już, że pojawienie się szarawego, woskowego nalotu na gałęziach roślin cytrusowych wiąże się z reakcją obronną rośliny na przemarzanie. Niewątpliwie to też miało swój udział w utracie liści.
Wiosna 2010, pomarańcza pomimo chłodnej i deszczowej wiosny szybko odrabia straty.
Jesień 2010, cytrus znacznie się rozrasta w stosunku do ubiegłego sezonu, a to było dla mnie kluczowym czynnikiem decydującym o kontynuacji uprawy gruntowej.
Zima2010/2011, temperatura zimowania zostaje podniesiona poprzez zastosowanie w okresie największych mrozów dodatkowego zabezpieczenia (izolacji) w postaci tej najcieńszej folii malarskiej, którą narzucałem na roślinę, tworzył się taki śmieszny „balon” wewnątrz którego temperatura nie spadała poniżej +8 C, choć w samej szklarni była ujemna. Dodatkowo zrezygnowałem z umieszczania kabla grzejnego na palikach a po prostu ułożyłem go spiralnie na ziemi (pierwsze 2 kręgi zostały umieszczone pod ziemią w promieniu ok. 80 cm od rośliny), dzięki temu gleba była ładnie przesuszona bez śladów pleśni. Dodam, że trochę obawiałem się trzymania rośliny w takim balonie – zero wymiany powietrza, jednak po rozmowie z właścicielem firmy od którego kupowałem cytrusa (i przy okazji znawcy roślin cytrusowych), który stwierdził, że cytrusa można zawinąć w folię choćby na 2 miesiące i nic mu nie będzie postanowiłem spróbować i pomysł okazał się dobry – najdłużej pod folią cytrus pozostawał podczas naszego wyjazdu zimowego czyli przez okrągłe 2 tygodnie bez żadnych szkód. Rośliny te są faktycznie dość odporne na pozostawanie w warunkach dużej wilgotności i braku wymiany powietrza.
Wiosna 2011, szklarnia jeszcze stoi ale jest okresowo „odkładana na bok” w słoneczne dni…
Sezon 2011 uważam za zaczęty CDN…