To ja jeszcze dorzucę swoje 3 grosze. We wcześniejszych postach pozwoliłam sobie jedynie na niewielki sarkazm wobec Oleandra gdyż moja natura nie pozwala mi na mieszanie ludzi z błotem w sposób niezbyt kulturalny. Sądzę jednak, że teraz muszę pewne sprawy nazwać po imieniu. Ograniczę się wyłącznie do sprawy sadzonek figowca, które ta firma sprzedaje, raz że jest to temat o figowcach i nie zamierzam robić offtopa, a dwa – tak naprawdę wyłącznie to mnie interesuje w tym momencie, gdyż nigdy wcześniej nie miałam z Oleandrem do czynienia i nie mieszam się w jakiekolwiek rozgrywki.
Uważam, że sprawa sprzedawanego figowca rzekomej odmiany „Gdynia” zasługuje na coś więcej niż jedynie sarkazm, ponieważ jest to, moim zdaniem, rozbój w biały dzień, zwykłe oszustwo i nabijanie ludzi nie znających tematu w butelkę. Ponieważ uprawa figowców w Polsce jest czymś nowym i niewielu tak napawdę wie o co chodzi, to napiszę per analogiam do jabłoni, gdyż uprawa figowców w krajach południowych ma co najmniej taką tradycję jak uprawa jabłoni w Polsce, a nawet znacznie bogatszą i dłuższą :
Wyobraźcie sobie, że pewnien dziadek we wsi Staropolskie Skarby przywozi pod koniec lat 80. XX wieku z wyprawy do wielkiego miasta sadzonkę jabłoni Oliwka żółta. Sadzi przy domu i pielęgnuje przez 18 lat, po czym umiera. Dziedzice posiadłości nie wiedzą co to za odmiana jabłoni rośnie przy domu, ale wietrzą dobry interes ponieważ drzewo rodzi niezwykle dużo smacznych owoców, a identycznych nie można spotkać w sklepach, ponadto łatwo rozmnaża się przez sadzonki. Ukorzeniają całe mnóstwo odciętych pędów i sprzedają je jako niezwykłą odmianę „Staropolski Skarb” za niebotyczną kwotę, wielokrotnie przewyższającą cenę sadzonek „zwykłych” i popularnych odmian jabłoni, dostępnych w sklepach ogrodniczych. To tak w uproszczeniu oczywiście.
Ten figowiec, który rośnie w Gdyni od 20 lat i od którego pochodzą sprzedawane za 299 zł 1-roczne sadzonki o wysokości ok. 1m to figowiec jakiejś konkretnej odmiany, przywieziony prawdopodobnie z południowej Europy jako gałązka urwana z rosnącego tam figowca lub sadzonka. Jest to figowiec opisanej i skatalogowanej odmiany, tyle że właściciele nie wiedzą jakiej. Firma Oleander nie stworzyła, poprzez wieloletnie prace hodowlane, nowej odmiany figowca i w związku z tym oszukuje nabywców. Dla mnie jest to proste i z brakiem szacunku dla kogokolwiek nie ma nic wspólnego. A takie oszukańcze praktyki jak z figowcem „Gdynia” należy piętnować publicznie i ostrzegać potencjalnych kupców przed byciem oszukanym.
Bardzo nie lubię pisać takich postów, ale chyba czasem jest to konieczne. Mam nadzieję, że będzie to mój pierwszy i ostatni tego typu wpis.
Następnym razem będzie już tylko o moich dojrzewających figach
.