Ostatnio zrobiłem porządki wokół
phyllostachys bissetiiRośnie on w 2 kępach między którymi jest ph. aureocaulis aureosulcata i ph. atrovaginata.
Nie ma tam miejsca, by wszystkie 3 gatunki mogły w spokoju rozrastać się.
Przyjąłem, że bissetii będzie stopniowo usuwany, w miarę rozwoju pozostałych gatunków.
Niestety nie mam miejsca, w którym mógłbym uprawiać tego skądinąd ciekawego bambusa
(jest wytrzymały na mróz, szybko rozrasta się, ma ładne pędy).
Od strony zachodniej poletko jest ograniczone 60 cm murkiem (część podziemna).
Od podwórza jest płotek z wikliny, gdyż bambusy rosną na niewielkim podwyższeniu.
Z zasady działa to bardzo dobrze. Widać, jak pędy rozłogowe przedostają się i wychodzą na zewnątrz.
W miejscu, gdzie poziomy podwórza i poletka zrównują się znalazłem ostatnio 3 podziemne pędy bissetiego o długości ok. 1 m W TRAWNIKU.
Przy mniejszej kępie breszką (łomem) powyciągałem podziemne pędy na wierzch:
Poodcinałem te pędy w odległości 20-30 cm od kępy, za wyjątkiem strony zachodniej, gdzie pozwolę mu jeszcze trochę rosnąć.
Z drugą kępą (większą, szerszą) było trochę trudniej. W wielu miejscach był galimatias (mimo wcześniejszego podcinania)
Natrafiłem też na pędy atrovaginaty, które skierowałem w inną stronę (a jednemu pozwoliłem wrosnąć w bissetiego - zobaczymy).
Po około półtorej godziny pracy miałem kilkadziesiąt metrów kłączy:
Wyrwałem też trochę kłączy Sasaella Masamuneana Albostriata, które wrastały w kącik "sabalowy"
Tego bambusa umieszczę w donicy (chyba, że znajdę "bezpieczne" miejsce).