W 2016 roku przywiozłem 1 mały korzeń Arundo donax z Zakynthos. Myślałem, że to bambus. Było bardzo ekspansywne w greckim klimacie. Na zimę wykopałem roślinę i wstawiłem do doniczki. Przy wykopywaniu urwał mi się i został w ziemi kawałek suchego korzenia, o którym zapomniałem. Niestety sadzonka umieszczona w chłodnym pomieszczeniu ze zbyt małą ilością światła umarła bardzo szybko. W zasadzie w ciągu 3 dni się uszkodziła się na tyle, że nie zdołałem jej uratować. Wiosną z miejsca po arundo zaczął wychodzić mały kieł i dopiero wtedy przypomniałem sobie o tym suchym korzeniu. Korzeń arundo przetrwał zimę 2016/2017 bez osłony pomimo 3 dni mrozów -10°C/-17°C.
Niestety zima 2017/2018 była mniej łaskawa i 2 arundo, które wyhodowałem z tego korzenia padły przy ok. tygodniowych mrozach -10°C/-19°C pomimo całkiem solidnej osłony zimowej.
Arundo R.I.P. 2017/2018 Musiałem zatem zdobyć nowe. W 2018 roku przywiozłem kilka korzeni z Katalonii i kupiłem 2 rośliny Variegata. Liczę na to, że wszystko przetrwa zimę 2018/2019 w gruncie. W razie czego zabrałem też badyle do pracy. Trochę zdziczały, ale na pewno przetrwają zimę.
Arundo Variegata w 2018 w tym samym miejscu co zieloneTutaj już trochę podrosło Arundo donax bardzo lubię. Zielone arundo rośnie ok. 3 razy szybciej niż Variegata. Myślę, że gruba na ok. 15-20 cm warstwa ściółki + ewentualnie włóknina wystarczy, żeby zielone arundo przetrwało większość zim w Polsce.