W związku z nastaniem u mnie „pory deszczowej” mam pytanie do ekspertów bananowych.
Kupiłam jakieś 3-4 tygodnie temu małą sadzoneczkę Musa Basjoo, która na razie siedzi w doniczce bo czeka na swoje miejsce w ogrodzie (które być może jednak nie będzie gotowe aż tak szybko jak myślałam...). No i mój Basjoo niestety trochę przemókł w czasie 3 dni prawie ciągłych opadów na przemian z wichurami przy niezbyt wysokich temperaturach, co stwierdziłam po brązowieniu końcówek i obwodów liści. Od soboty wieczorem kuruje się i suszy w domu, a nowy liść który się rozwija wygląda już dobrze.
No i teraz powiedzcie, jak to jest z Waszymi bananowcami w czasie takiej „pieskiej” pogody? Czy jeśli są większe, a przede wszystkim wysadzone do gruntu, to im taka wilgoć aż tak nie szkodzi, czy też podejmujecie jakieś środki zaradcze i jakoś chronicie te rośliny?
Gdy będę sadzić mojego banana, to oczywiście dostanie przepuszczalną glebę oraz drenaż (bo u mnie straszna glina wszędzie), ale czy to wystarczy?
Na szczęście taka pogoda to nie jest norma u mnie, ale jak widać też się zdarza
. Ponieważ w Polsce częściej tak wygląda, więc pewnie macie z tym doświadczenia?
I przy okazji jeszcze jedno pytanie. W czasie bytności u mnie, mój mały Basjoo, pierwsze co zaczął robić to rozmnażać się – czy to jest normalne? Wypuścił wprawdzie 2 nowe liście, a trzeci jest w drodze, ale wydał też na świat dwóch potomków, a trzeci też już nieśmiało wygląda na świat. No i stoi sobie otoczony wianuszkiem „dzieci” podczas gdy sam jeszcze nie jest nawet podrostkiem.... Czy mam mu te nowe odrosty zostawić? Czy przez to nie rośnie wolniej?