Andres, o ile nic mi się nie ubzdurało to chyba kiedyś obiecałeś jakiś wątek z tego zrobić.
Ludzie! Czy Wy wiecie ile Andres ma ładnych fotek z południa Francji? Sam widziałem u niego na laptopie.
Ja u siebie zauważyłem, że wykonanie takiej galerii zmusza mnie do pewnej dyscypliny: trzeba wybrać najlepsze fotki, minimalnie je poprawić itp. Zauważyłem następnie, że dzięki temu chętnie wracam potem do takich zdjęć by je obejrzeć gdy mnie nostalgia ogarnie lub gdy szaro, buro i zimno za oknem (co często jest łączne). To dalej spowodowało, że jakiś czas temu zacząłem prace nad monumentalną galerią:
wszystkie miejsca, w których byłem. Dłubię sobie przy tym od czasu do czasu, raczej dość nieregularnie i nieśpiesznie. Część z tych fotek jest dość kiepskiej jakości - skanowane z pozytywów. Jednak dla mnie mają wielką wartość sentymentalną.
Północne Włochy są raczej dość cywilizowane. Przynajmniej w porównaniu z południową częścią kraju. Żartobliwie uznaje się, że granica pomiędzy Lazio i Kampanią to granica pomiędzy Europą i Afryką. I coś w tym chyba jest. Jadąc historyczną Via Domiziana z Formii (jeszcze Lazio) do Mondragone (już Kampania) trzeba przejechać pewien most. W mojej ocenie za owym mostem zaczyna się umowna Afryka. Ogólny chaos, bałagan itp. Nie znaczy to oczywiście, że nie warto zwiedzać południa Włoch. Neapol, Caserta z Palazzo Reale, Pompeje, Herkulanum, Wezuwiusz, Pozzuoli ze swoją Solfatarą i Tempio di Serapide, Santa Maria Capua Vetere z ruinami sporego amfiteatru (drugi po Colosseum), Capri i inne wyspy Arcipelago Campano, Costiera Amalfitana. Tam wszędzie byłem. Marzy mi się jednak pojechać jeszcze dalej na południe: Calabria, Apulia. Kiedyś tam pojadę.
---
Marek, w miarę możliwości i czasu wrzuć fotkę tego daktylowca. To na pewno będzie ciekawe.
Ja sam pamiętam, że jak jeszcze mieszkałem w Mondragone (rok 2000 i 2001) to przy morzu były koszmarne betony. Pozostałości z jakiejś niedokończonej inwestycji (molo). Jak tam potem wróciłem, już jako turysta, w 2004 roku to zastałem zupełnie inny widok. Beton zniknął. W miejscu gdzie molo miało wchodzić w morze powstał ładny klomb. Posadzone tam małego daktylowca. Mniej więcej takiego jak ten, na którym przetestowałem pierwszy domek. Na pewno nie miał metra wysokości. Czasem go sobie wspominam i zastanawiam się jak obecnie wygląda.