Ironią losu jest to, że wreszcie gdy miałem wygospodarowane miejsce na moją tinctorię i miała w tym roku definitywnie iść do gruntu to przemarzła mi w donicy.
Wczoraj ją oglądałem. Definitywnie jest martwa. W miejscu zimowania na piętrze czyli w miejscu teoretycznie bezpiecznym.
Ta zima była dla mnie okropna. Incydent mrozowy w skali zimy nie był długi, ale za to bardzo zimny. Ziemia mi zamarzła we wszystkich donicach na nieogrzewanym piętrze.
Woda zamarzła w 5-litrowych butelkach do podlewania.
Nigdy wcześniej się nie zdarzyło.
Średnia temperatura za te feralne 18 dni to -13.2 C. Najcieplej w tym okresie to około -5 C, a najzimniej to około -22 C.
Nie wiem jeszcze jak datury, który stały w miejscu nieco cieplejszym, ale i tak przynajmniej częściowo przemarzły. Straciłem aptenię, karpobrota, dwie ładne kliwie, być może młodą strelicję. Nie wiem czy lantany odbiją. W tym roku muszę skończyć porządkować piwnicę i tam zimować część roślin. Poniżej zera tam nie spadło. Miałbym bezpieczniejsze miejsce dla części roślin.