Druga noc z rzędu z lekkimi (chyba) opadami.
Obecnie świeci słońce, ale niebo raczej zachmurzone.
Wczoraj wieczorem wniosłem palmę kokosową do domu.
(chyba przyjdzie ją podarować palmiarni, gdyż na dworze u nas za zimno)
Wniosłem też kilka sagowców, które wypuszczają liście.
Jak jest na dworze każdy widzi, jesteśmy na ostatniej prostej do przymrozków,
ale mam nadzieję, że nadejdą możliwie późno
(w 2008 canny padły dopiero 18 listopada)