Lantany są roślinami, które tak bardzo kojarzą mi się z południem Europy, że są w grupie roślin, które mieć muszę. Tak jak napisałem ich uprawa nie jest skomplikowana. Cieszyłbym się z pomieszczenia, w którym zimą miałbym nie mniej niż +10 C. Wtedy nie musiałbym się martwić o ich przezimowanie. One mogą zimować również w temperaturze niższej jednak zdecydowanie nie lubią temperatury poniżej zera.
Ostatnia zima była wyjątkowa. Praktycznie do końca stycznia jej nie było. Potem pokazała swoją moc. Tej zimy padło mi w gruncie i w donicach więcej roślin niż przez wszystkie poprzednie zimy. Pomieszczenia do przechowywania roślin, które do tej pory się sprawdzały uległy żelaznemu uściskowi mrozu. Przypomnę, że luty 2012 miał odchylenie od normy wieloletniej na poziomie -5 C. To dlatego jedna z lantan niestety padła. Zauważyć natomiast należy niesamowity potencjał tej rośliny. Coś co pod koniec kwietnia startowało od gołego pnia z ukrytych pąków, z listeczków mniejszych niż 1 mm, już na początku lipca zdołało zakwitnąć, a obecnie nikt by nie powiedział, że na przełomie zimy/wiosny ta roślina walczyła o życie. Nic dziwnego, że w środowiskach gdzie została zwleczona uchodzi za roślinę inwazyjną.