Bawoli,
Na Twoich filmach jest fajna dynamika, czasami zaskakujące przejścia, końcówki.
Dobrze się je ogląda.
W warunkach podróżnych pewnie ciężko jest jednocześnie coś przeżywać, a jednocześnie coś filmować w sposób techniczny.
Oprogramowanie może ustabilizować drżenia, ale nic nie zastąpi statywu.
Dla urządzeń mobilnych są dostępne różne gimbale, małe statywy.
Lecąc na Teneryfę wziąłem lekki statyw fotograficzny i uchwyt na telefon.
To była jedyna rzecz, której nie użyłem, spędziła 2 tygodnie w szafie.
Teraz żałuję, bo choć wszystkie filmiki kręciłem opierając telefon o jakąś twardą podpórkę to wszystko jest ruszone.
Pracując w warunkach stacjonarnych dobrze jest mieć solidny statyw z głowicą wideo,
czyli taką, która pozwala rączką przesuwać kamerę z prawa w lewo, z góry w dół.
Uzyskuje się kadr stabilny np. poziomie (jadąc po horyzoncie).
Jeszcze lepszy efekt daje użycie slidera, czyli poziomej szyny, na ogół do 1 m, po której aparat przesuwa się na specjalnej głowicy.
I to właśnie przy pomocy takiego slidera powstało wiele ujęć ze zbliżeniami.
Nic nie było kręcone z ręki.
Slider zapewnia jednostajny ruch, mechanizmy przekładni niwelują np. mocniejszy nacisk ręką, który powodowałby przyspieszenie.
Mam taki statyw z głowicą wideo, mam aparat i czekam na nowy sezon, by w pełni się tym zająć.
Myślę, że takie filmiki z ogrodu nie mogą konkurować widowiskowością z relacjami z takich podróży, jak Twoje.
Co to jest vlogerska kamera? Masz na myśli jakąś bezlusterkową cyfrówkę Sony?