Podobnie jak pozostali forumowicze odkryłem swojego trachycarpusa. Strat zimowych nie stwierdzono. Zero. Na tym kawałku 2.5 m
2 mroźnej zimy nie było. Palmę dokładnie obejrzałem. Mam wrażenie, że ona już zaczęła rosnąć. Warownia, podobnie jak stary domek, zadziałała jak szklarnia. Każdy kto miał dużego szorstkowca zauważył na pewno, że na nierozwiniętych liściach, które zatrzymały się na zimę znajdują się charakterystyczne odciski, które powstały w wyniku upakowania liści w kłodzinie. Dokładnie nie pamiętam jak to wyglądało, ale wydaje mi się, że parę „szabli” się wysunęło na klika, kilkanaście centymetrów.
Tak sobie myślę, gratulować tu nie ma czego. Warownie w różnych odmianach dają 100% pewność przezimowania palmy (o ile oczywiście nie ma awarii prądu). Sam zamysł warowni okazał się niestety fiaskiem. Pomimo wymyślnych sposobów nie udało mi się zejść poniżej zakładanych kosztów eksploatacji domku. Ten eksperyment niestety nie zakończył się sukcesem. Wniosek z tego taki, że straty ciepła przez ściany są znacznie większe niż przez otwory technologiczne. Trzeba by było zwiększyć grubość ścianki. Tutaj stanowiło ją: 5 warstw foli pęcherzykowej, komora powietrza od grubości około 5 cm, 5 warstw folii pęcherzykowej. W sumie tak na oko jakieś 10 cm całkowitej grubości. Chyba ciężko byłoby operować czymś grubszym przy dużych gabarytach.
Warownie są jak amerykańskie krążowniki szos z dawanych lat: wielkie, wygodne i... dość mało ekonomiczne.
W zasadzie jedynym plusem jest to, że zyskałem gotową osłonę dla dużego daktylowca. Osłonę, która będzie ogrzewana nagrzewnicą.
1. Stan szorstkowca po zimie na dzień 17 marzec 2012 r.
Pozostałe palmy, sagowiec i oleander na razie siedzą w domkach. Aż chciałoby się je odkryć. Niestety trzeba jeszcze poczekać. Polska to nie Ohio czy Bułgaria. Na pociechę to, że rośliny wyglądają znakomicie. Wygląda na to, że grudniowy incydent nie zdołał im zaszkodzić. Trochę ciężko robić tam zdjęcia, bo palmy powiązane i trochę ciasno jest.
Wczoraj dobrze przewietrzyłem stary domek. Otworzyłem drzwi i na kilka godzin włączyłem wentylatory. Temperatura w środku to około 28 C. Czyli o jakieś 8-10 stopni wyższa od temperatury zewnętrznej. I powiem, że będąc w środku było to czuć.
2. Daktylowiec, pękam z ciekawości: co on w tym roku pokaże?
3. Duża butia, te nierozwinięte liście na żywo wyglądają naprawdę wyglądają imponująco. Zdjęcie ani trochę tego nie oddaje.
4. Mały sagowiec wygląda bardzo dobrze. Po pleśni, która zaczęła atakować meszek kłodziny na jesień nie ma śladu. Fakt, że dobrze przezimował świadczy o tym, że podobnie jak daktylowce lubi intensywną wentylację (Dzikowi zimowanie w foliaku się nie udało).
Tymczasem pozostaję w oczekiwaniu na... rachunek.
Spodziewam się około 400 zł więcej niż normalnie. To oczywiście kwota za oba domki razem. Jakby cała zima była taka jak luty to rwałbym włosy z głowy.