W ostatnich dniach palmowa rodzina w Będzinie znowu się powiększyła.
Nowym nabytkiem jest obiekt westchnień niejednego palmiarza:
Jubaea chilensis czyli chilijska palma miodowa.
Palmę kupiłem przez eBay u sprzedawcy
palmen3103. Przesyłka została nadana 23 kwietnia w Alicante, a u mnie była 30 kwietnia.
Nie jest to moje pierwsze zetknięcie z tym gatunkiem. Znacznie mniejszą jubeę już kiedyś miałem w charakterze
rośliny doniczkowej. Zabił ją luty 2012.
Można określić ją mianem palmy-legendy. Według naiwno-palmowych legend miała charakteryzować się wybitną jak na palmę z liśćmi pierzastymi mrozoodpornością, sięgającą -19 C.
Bardziej wiarygodne źródła niż internetowe legendy podają krótkotrwałą (punktową) mrozoodporność na poziomie -12 C.
Punktowa mrozoodporność to jedno. Mnie jednak bardziej interesuje temperatura zimowania, w której można bezpiecznie przechować roślinę bez uszczerbku przez całą zimę. I tutaj na podstawie mojego doświadczenia mogę porównać ją do poczciwego daktylowca kanaryjskiego. Jeśli chodzi o zimowanie jest jednak
Jubaea chilensis najmniej wymagającą palmą spośród
Cocoseae, mogących pozostawać w kręgu zainteresowań polskiego palmiarza:
Butia capitata,
Butia eriospatha,
Parajubaea torallyi, które są jednak bardziej ciepłolubne.
Palma trafiła na rondko, które miała zająć moja
Butia eriospatha. Osobiście uważam, że butie są bardziej dekoracyjne (piękny łuk), ale szybciej tracą liście przez co palma na wiosnę może wydawać się ogołocona. Butię posadzę na pewno, ale w innym miejscu.
1. Rondko przed implantacją. Trzeba było zerwać całą darń.
2. Styrodonica. Wymiary wewnętrzne 0.85 m x 0.85 m, zewnętrzne 1.15 x 1.15 m. Pierwszy raz w Castoramie widziałem styropian 15 cm, z czego skorzystałem. Jedna paczka to cztery płyty. Koszt paczki to 50 zł. Współczynnik przewodnictwa cieplnego λ = 0.040 W·m
−1·K
−1, nasiąkliwość wodą 7%. By łatwiej manipulować styrodonicą na czas osadzania w gruncie, skleiłem ją jednym paskiem taśmy.
3. By wygodnie osadzić styrodonicę musiałem wykopać dół około 1.4 m x 1.4 m x 0.55 m. Być może na pozór wydaje się to niewiele. Jednak oznacza to kubaturę ponad 1 m
3 ziemi. To przekłada się na konieczność przerzucenia łopatą co najmniej 1.5 tony ziemi. Jednak kiedy znów przyjdzie coś na kształt lutego 2012 to wolę się nie zastanawiać czy grunt pod palmą przemarznie czy nie.
Widać też strukturę ziemi w tym miejscu. Około 35 cm ziemiopodobnego piachu, około 15 cm gliny, a potem sam piach. Podłoże dla palmy przygotowałem mieszając ww. składniki mojej gleby z ogrodniczą ziemią z worka (zużyłem 3 worki po 65 litrów).
4. Korzenie palmy. Jest ich dużo, cała (niewielka) donica była przerośnięta. Jednak jak na palmę tej wielkości taka ilość korzeni jest za mała, a poza tym cześć z nich jest martwa.
5. Zakopywanie styrodonicy. Dołożyłem osłonę balkonową by korzenie palmy nie przerosły styropianu.
6. Efekt końcowy. Koniec słodkiego życia w ciepłej Andaluzji. Witaj nowe życie w mroźnym Będzinie.
7. Kłodzina palmy przy kostce granitowej sortu 8/11 cm.
8. Jeden z liści jest mocno zarażony grzybem. Ta palma podobnie jak inne w moim ogrodzie będzie dostawała fungicydy. Grzyba na całej palmie jest w granicach przyzwoitości. Tragedii nie ma.
9. Palma jest niedożywiona w stopniu, który określiłbym jako lekki. Widziałem gorsze przypadki. Zdjęcie ma mocno podkręcony kontrast by uwidocznić, że liść nie jest jednolicie ciemnozielony, ale ma jaśniejsze przebarwienia. Nawóz ją „naprawi”.
10. Sama palma jest średniej wielkości (ja mam 183 cm wzrostu).