Zawsze frapowała mnie ta grupa roślin z rodziny bromeliowatych, czyli ananasowatych. Do życia nie potrzebują ziemi, gdyż nie wytwarzają typowych korzeni. Pokarm czepią z "powietrza". Już kilkakrotnie przywoziłem je z podróży, jednak po pewnym czasie marniały. Dopiero ta okazuje się niezniszczalna.
Zimę spędza na parapecie w szklanym pojemniku. Podlewanie wygląda w ten sposób, że cała roślina zostaje zanurzona na chwilę w naczyniu z lilią wodną, gdy się komuś przypomni. Latem przyczepiana była do gałęzi palecznika chińskiego, ale w tym roku została podzielona i przyczepiona do kawałka pnia.