Dziękuję. Nosiłem się z tym zamiarem od kilku tygodni.
Ktoś dzisiaj pisał, że mało nowych zdjęć palm na forum
Tutaj widok na znaczną część grupy:
Na dole w 5 ceglastych doniczkach są t. nanus
Przesadziłem je latem dając ziemię ogrodową (w doniczkach mocno się zbija).
Podobno nanus nie może długo rosnąć w doniczkach, ale na razie wolę zaczekać.
Pochodzą z tej samej dostawy: (październik 2009)
Na pierwszym zdjęciu obok nanusów są też małe szorstkowce w czarnych doniczkach.
To trachcarpus fortunei Winsan (odmiana o okrągłych liściach - niektóre mają nawet 380°)
Zostało mi ich 9 (jeden trafił do Grega, drugi do Patryka)
Winsan długo kiełkowały. Można powiedzieć, że wyrosły z nasion jesienią 2009 r.
Mój trachowy "manifest" zapisałem w temacie obok.
Gdyby ktoś chciał skomentować to tutaj będzie bardziej odpowiednie miejsce
20 palm o takiej wysokości raczej nie zdołam osłonić.
Ale 1-2 czemu nie? Panowie z zieleni miejskiej chętnie przyjadą podnośnikiem założyć osłonę.
Z drugiej strony rzeczywiście nie możemy bez obaw myśleć o palmowym gaju we własnym ogródku.
Moje podejście jest takie:
Obecnie mam 3 szorstkowce w gruncie, ale w donicach kilkanaście kolejnych, z czego 10 wsadzę do gruntu w ciągu 3-4 lat.
Sądzę, że po kolejnych 15 latach nie będę w stanie osłonić tych wszystkich szorstkowców.
Wtedy skupię się na 2-3, a pozostałe może przeżyją, może nie.
Do tego czasu (czyli np. 2025 - 2030 r.) będziemy coś więcej wiedzieć o ewentualnym ociepleniu klimatu
(wiadomo, liczą się przede wszystkim łagodniejsze zimy).
W 2030 r. będę miał 56 lat
Wiedząc, że część palm jest już wysoka i trzeba będzie je pozostawić same sobie zacznę sadzić kolejne.
Jeżeli te duże padną młode przejmą pałeczkę.
W ten sposób palmy w ogrodzie będą zawsze, ale niekoniecznie te same.
Dlatego nie myślę o dużej ilości waszyngtonii, daktylowców (choć są piękne).
Może jakaś jubea...
To oczywiście wszystko takie bujanie w chmurach.
Być może za 10 lat będę się z tego śmiał, a może będę miał kilkanaście szorstkowców w ogrodzie.
Poza tym nigdy nie wiadomo, co nas czeka, co się wydarzy.
Patrząc na to ile energii i czasu wymaga wykopywanie bananowców, cann, wnoszenie donic,
a w szczególności wysadzanie tego wszystkiego do gruntu na wiosnę (canny są pracochłonne, a efekty widać dopiero w lipcu) myślę sobie, że za jakiś czas skupię się na takich kilkunastu takich palmach.
Właściwie to wolałbym poświęcić tydzień jesienią i tydzień wiosną na montaż/demontaż osłon z szorstkowców, niż na canny.
(to odrębny temat do dyskusji: na czym się skupić i ile mieć tych wszystkich różnych egzotycznych
To taka never ending story:
To szorstkowce z nasion od znajomego z Francji (wykiełkowały tego lata)
Są z jego ogrodu. Ma ich sporo
W 1985 r. we Francji była bardzo ostra zima, która zniszczyła wiele palm.
Serge twierdzi, że 3 palmy stały zielone mimo -18°C (miały ok. 1 m pień)
(czy potem uległy defoliacji tego nie wiem - mimo wszystko -18°C u nich, a u nas to różna sprawa)
W 1996 r. zebrał z nich nasiona i obecnie większość fortunei pochodzi z tych 3 sztuk
Jednak w tych siewkach są fortunei, wagnerianus, nainitail.
Mogą też być mieszańce.