Witajcie!
U mnie chyba koniec przygody - BT była w tym roku zabezpieczona jak na wojnę nuklearną, a mimo to, że zacytuję Grega, reset do gruntu. W garażu niemiłosiernie powybiegane trzy doniczkowe badyle, które miałam w tym sezonie wysadzać, ale tak mnie ta BT podłamała, że nawet mi się ich już podlewać nie chce.
I w ogóle pół ogrodu mi wymarzło, lawendy, różne krzewinki, o kwiatach drzew owocowych nie wspomnę. Czereśni nie będzie. Brzoskwiń nie będzie. Śliwek nie będzie. Gruszek nie będzie. Co za denny klimat. Chcę do Włoch.
EDIT: Aha, pszczoły też nie przeżyły.