Chwalimy się dużymi roślinami, tak?
No to ok. Na zdjęciu dwa z moich oleandrów. Licząc z donicami mają ponad dwa metry wysokości. Same rośliny mają około 185 cm wysokości. Jak widać są dosyć rozłożyste. Na zdjęciach może tego nie widać, ale one bardzo cierpią. Donice są dla nich ewidentnie za ciasne. Łysieją od dołu, żółkną im liście. Rosną w tych donicach już ze 3 lata.
Co z nimi zrobić? Są piękne, ale bardzo kłopotliwe. Ma takich okazów aż... siedem. Jest co dźwigać. Kupno większej donicy to ślepa uliczka. Jakiś czas temu pomyślałem, że może by spróbować uprawy podobnej do bananowców. Wiosną wysadzanie do gruntu i wykopywanie na jesień. Z tego co zauważyłem uprawiając je od lat nie są wrażliwe na zabiegi przy korzeniach.
Dla porównania co potrafi oleander w gruncie. Roślina została posadzona dwa lata temu jako wybiedzona sadzonka z Biedronki. Były już wyprzedawane i w zasadzie wybrałem sadzonkę najmniej brzydką. Miał być rośliną testową/porównawczą dla rosnącego obok daktylowca.
W grudniu ubiegłego roku i tego roku na wiosnę zostałem zaskoczony przez za silne przymrozki i mój oleander dostał po uszach. Na wiosnę prezentował się dość skromnie. W ciągu sezonu dorósł do około 1.5 metra. Myślę, że gdyby nie stracił młodych pędów na wiosnę to może mógłby sięgnąć nawet dwóch metrów.
W przeciwieństwie do oleandrów rosnących w donicach doskonale się krzewi i nie łysieje od spodu, nie żółkną mu liście. Na żywo widać, że to jest zupełnie inna jakość.