Oleandry to po palmach chyba moje ulubione rośliny. Jak nie miałem jeszcze prawie nic, to miałem właśnie daktylowca i oleandry. Teraz mam siedem dużych donic z tymi kwiatami plus jednego oleandra w gruncie.
Mam kilka odcieni różu, białe, żółte (te są chyba najrzadziej spotykane). Odmiany o kwiatach pojedynczy i pełnych. Mam też odmianę variegata o białozielonych liściach. Różne jest też ich pochodzenie. Część kupionych w marketach, część przywlokłem z wakacyjnych podróży.
Mam nadzieję, że moje plany związane z minimalizacją wydatków na ogrzewanie zimowe wypalą i w przyszłym roku dwa największe (1.8 m) pójdą do gruntu.
Rozmarynie, o Twojej próbie przezimowania oleandra czytałem na forum o cytrusach. Bez ogrzewania to się nie mogło udać. Ja wiem, że on był przycięty, ale mimo wszystko... Poza tym bardzo mocno przycinany oleander słabo kwitnie w kolejnym roku.