Tak jak już pisałem, tragedia... Po otrzymaniu gałązek wsadziłem je do lodówki. Niestety kogoś bardzo korciło i chyba nie wiedział co jest w pudełku i wyniósł mi je na nieogrzewaną werandę... Niestety często do niej są drzwi otwarte i chyba podczas tej feralnej nocy z niedz na pon były otwarte, zimno się dostało do środka i oto efekt... Liczę jednak na to że nie były otwarte i góra miały ~-5C...
A dziś zgubiłem portfel i już myślałem, że nic gorszego mi się nie przytrafi.
Na szczęście od razu po tym jak dostałem je, wziąłem i z każdej odmiany zrobiłem po 2 sadzonki, na razie tylko Violleta, daje oznaki życia. (Co ciekawe tylko 2 Violetty, które mocze dają oznaki życia, natomiast Violetty które ukorzeniam w ziemi nic, tak samo jak inne odmiany.)