Chciałbym Wam pokazać moje baobaby. Roślinki urodą nie grzeszą. Podobnie jak magnolię grandiflora potrzaskał mi je grad. Traktuję je bardziej jako ciekawostkę choć może a 15 lat
coś z nich będzie. Jak na razie, jak przystało na rasowe rośliny tropikalne uprawiane w Polsce, rosną w tempie ślimaka po zawale.
Otrzymałem je z nasion w roku 2008. Jeśli nasiona są świeże to kiełkują dość łatwo. Mimo, iż są to rośliny tropikalne ich uprawa jest wcale nietrudna. Liście wypuszczają dopiero w okolicach czerwca, tracą październiku. Zimę spędzają w stanie bezlistnym w temperaturze około 18 C. Są bardzo odporne na suszę. O wiele łatwiej je przelać (żółkną im wtedy liście) niż przesuszyć. W okresie od czerwca do września stoją na dworze, przy południowej ścianie. Jeśli pada to staram się je chować pod dach, podobnie jeśli zapowiadają jakieś drastyczne załamanie pogody. Zauważyłem, że mimo wszystko lepiej im to służy niźli trzymanie ich latem w domu. Przyrosty, mimo że mizerne są odrobinę lepsze na dworze.
Ciekawy jest korzeń. Bardzo gruby w porównaniu do rośliny. Jest kilkukrotnie grubszy niż pieniek.
Baobab afrykański.
Baobaby australijskie.
Tak wyglądały młode baobaby australijskie po wykiełkowaniu.
I jakiś czas potem.
Młode baobaby afrykańskie.
Proces kiełkowania.
Młode rośliny.