Witam. Obecne Forum śledzę od zarania (większość z forumowiczów kojarzę jeszcze z forum O-a). Zanim napisze parę słów o sobie potrzebuję Waszej pomocy.
Posiadam w doniczce palmę trachykarpus fortunei, ma około 2-ch lat, zakupiłem ją w serwisie O-r jako małą sadzonkę posiadającą ledwie 4listki. Obecnie to całkiem duża roślina i wydaje mi się, że zaczyna się z wzrostem ostro rozpędzać. Początkowo trzymałem ja w domu na parapecie ale obradzała w bardzo wiotkie i wydelikacone liście, które wyglądały marnie. Dodatkowo przędziorki zagnieździły się w roślinie. Postanowiłem wiec na czas wiosenno-letnio-jesienny wystawiać ją na zewnątrz. To był strzał w przysłowiową "10-tkę". W tym roku palma wypuszczała nowe liście i rosła do niemal połowy października!
Miałem jednak napisać o problemie także przejdę już może do sedna sprawy.
Na zewnątrz roślina stała do 24 grudnia, jadąc na święta na rodziców wniosłem ją do nieogrzewanego pomieszczenia bojąc się, że mogą nadejść tęgie mrozy (nie miałem włókniny, nie przygotowałem też żadnej osłony). W pomieszczeniu gdzie stała palma było "w porywach" do 17 C niestety to wystarczyło aby Trach rozpoczął wzrost i to prężnie. Dodatkowo uaktywniły się też przędziorki które zaatakowały mocno palmę. Po powrocie ze świąt (03.01) ponownie wystawiłem palmę na zewnątrz mając nadzieję na przerwanie nagłego "wybudzenia" i wznowienia wegetacji przez roślinę jak i eksterminację przędziorków. Palma przerwała wzrost nie wykazując objawów "szoku termicznego". Dzisiaj zauważyłem jednak, że pojedyncze źdźbła liści jakby się składają - podejrzewam że jest to reakcja obronna rośliny na malejącą temperaturę ale mogę się mylić.
Jak myślicie czy w związku z powyższym powinienem zostawić roślinę na zewnątrz czy raczej wnieść z powrotem do pomieszczenia z uwagi na możliwość jej uszkodzenia?
... i jak długo należy przechowywać palmę w doniczce na zewnątrz nie narażając się na przemrożenie korzeni?
Za każdą udzieloną odpowiedz z góry dziękuję.