Wczoraj wyciąłem swoją magnolię . Była u mnie 30 lat ,własnoręcznie ją sadziłem . Ciężko było się z nią rozstać , ale niestety ona rosła zbyt blisko budynku i jej korzenie mocno wchodziły w mury piwnicy . Po uprzednim załatwieniu formalności prawnych czyli ,napisaniu odpowiedniego podania , odczekałem miesiąc po którym pojawiła się pani z magistratu . W obecności pomocnika zrobiła drzewu zdjęcie i dokonała powtórnego pomiaru obwodów głównych przewodników ( chyba nie dowierzała moim). Potem czekałem jeszcze tydzień na stosowny dokument czyli decyzję o wycięciu podpisaną przez samego pana burmistrza.Poniżej zamieściłem kilka fotek uwieczniających tą smutną chwilę.
Tu z leksza podgolona
I na ostatnim zdjęciu pustka ( nie mogę się przyzwyczaić)