Drukuj

Zaloguj się lub zarejestruj.
1 Godzina 1 Dzień 1 Tydzień 1 Miesiąc Zawsze
Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji

[greg]

Wczoraj zabrałem się wreszcie za czyszczenie mojego oczka wodnego. Powinienem to zrobić wczesną wiosną, ale jakoś nie mogłem wcześniej się do tego zabrać. Ja zacząłem je odkurzać to stwierdziłem, że jest tak zapuszczone, że kwalifikuje się tylko do gruntownego czyszczenia. No to wypuściłem wodę, wyciągnąłem lilie, wyłowiłem ryby, wyczyściłem folię. Po ubiegłej zimie zostały mi niestety tylko cztery ryby. Ku swojemu zdziwieniu zauważyłem piątą - malutką. Przypomniałem sobie jednak, że karasie są partengentyczne i samiec im niepotrzebny.

Co ciekawe, w mule który wyciągnąłem z oczka zauważyłem kilkadziesiąt larw ważek. Wyciągnąłem je delikatnie z mułu i przełożyłem do słoików. Te drapieżniki żywią się między innymi larwami komarów. Uznałem zatem, że warto je z powrotem do oczka wpuścić.

1. Oczko po wyczyszczeniu.




2. Odkurzacz do oczka, zdjęcie daję dlatego, że np. mój brat na moje stwierdzenie, że muszę odkurzyć oczko powiedział, że chyba sobie z niego żartuję, no bo jak to - odkurzać oczko? Jak widac są i takie sprzęty.




3. I najciekawsze. Larwa ważki. Duże oczy, umieszczone bardziej z przodu niż po bokach nie pozostawiają wątpliwości co do drapieżniczego trybu życia. To takie lwy czy tygrysy małego, owadziego, wodnego świata. Gdyby to zwierzę miało 2 metry długości to zwiewałbym gdzie popadnie. W każdym bądź razie twórcy filmów SF o obcych mają skąd czerpać inspirację. Na drugim zdjęciu widać zalążki skrzydeł.

[andres]

Uwielbiam ważki.
To chyba najbardziej egzotyczne owady w Polsce. Niczego im nie brakuje.

W ubiegłym roku płynąc kajakiem po Prośnie widziałem ich setki.
Zazwyczaj niebieskie, ale miejscami trafiały skupiska czerwonych.
W niedzielę widziałem też takie "grube", które nazywam "helikopterami".

W ogrodzie mam trzy kastry z cannami wodnymi i rzęsą. Czasami się tam pojawiają niebieskie ważki.
Kręcą się też przy gunnerze, gdyż tam zawsze jest tam wilgotno.
Mam konkurencję w postaci kilku stawów w mojej miejscowości, więc cieszę się bardzo, że przylatują do ogrodu.

Twój odkurzacz wygląda na krewniaka R2D2.

[greg]

Twój odkurzacz wygląda na krewniaka R2D2.

Heh, mam wobec niego dokładnie takie same skojarzenia.

Co do ważek to sporo się ich przy oczku kręci. I te „cienkie”, najczęściej niebieskie, i te „grube”.

[amorphophallus]

Greg pomaluj odkurzacz na białawo i jeszcze bliżej mu będzie do R2D2 
co do oczka to też mam tylko moje wydaje mi się że jest troszkę szersze i płytsze. co roku miałem problemy z zimowaniem ryb w oczku aż kiedyś znalazłem w internecie sposób na "pływak" ze styropianu, z początku temu nie wierzyłem ale pomyślałem że co mi szkodzi zaryzykować i zrobiłem własną wersje tego i już od 3lat nie padła mi w zimę ani jedna rybka i aktualnie przezimowało tam mały karpik, koło 15karasi każdy około 30dkg, 2 liny też około 30dkg, mały sumik i z 40-50szt narybku. z tego wszystkiego to tylko 8karasi jest kolorowych reszta to nasze szare rybki ale i tak są widoczne zwłaszcza jak się żarciem obżerają.

Największe straty zwłaszcza w kolorowych rybkach mam w lato przez koty z sąsiedztwa ale staram się je przepędzać jak tylko zauważam że maczają swoje pazury w oczku

moja wersja pływaka polega na tym że w styropianie o wymiarach 70x70x7cm  wycięta jest dziura o wymiarach 20x20cm, na to położona jest plastikowa kratownica/siatka (taka jak się daje teraz pod tynki na zewnątrz) na to wszystko w miejscu gdzie jest dziura nałożona jest doniczka kwadratowa o wymiarach 30x30cm taka jak do sadzenia roślin wodnych (cała podziurkowana). doniczka przymocowana jest do góry dnem i wypełniona jest mocno upchanym sianem. zdaje to u mnie egzamin 100% i koszty konstrukcji są można by rzec- nie zauważalne  . ta kratownico/siatka o której wspomniałem zapobiega ucieczce siana do dziury w styropianie i dalej do wody.

nie znam za bardzo zasady działania tego ale pod pływakiem nigdy nie zamarza woda mimo że dookoła woda przemarza na grubo ponad dwadzieścia parę centymetrów

[greg]

Amor, myślałem o takim pływaku, znajomy z pracy też sobie chwalił takie rozwiązanie. Ja robię to w ten sposób, że wyciągam wąż z pompy, ale zostawiam samą pompę, która robi w ten sposób bąbel „bąbel” na powierzchni. Niestety w trakcie zimy zrobiło mi się gdzieś zwarcie w instalacji i musiałem odłączyć cały ogród. Jak się potem okazało wiosną, sprawcą był stary przedłużacz, wpięty w tę instalację, który od dawna miałem naprawić.

A dzisiaj urządziłem przy oczku małe „polowanie”. Mam nadzieję, że Andresowi spodoba się rezultat.

[andres]

Pewnie. Dziękuję za fotki ważek.
Dzisiaj miałem niemało ważką przygodę.

Ponownie wróciliśmy dziś na kajaki.
Czekając na otwarcie chodziłem na plaży i zauważyłem dużą ważkę na wodzie.
Uznałem, że jest martwa i postanowiłem obejrzeć.
Wyciągnąłem z wody, a ona złapała mnie za palec.
Zaskoczony odruchowo odrzuciłem ją ręką i spadła na piasek.
Wziąłem ją do wody, żeby opłukać z piachu, potem położyłem na kapciu, żeby wyschła.
Została z nami przez dobrą godzinę, zabrałem ją nawet na gofry.
Cały czas siedziała na kapciu, suszyła skrzydła i próbowała wybrać piasek z głowy.
Trochę jej pomogłem
Była to okazja, by dobrze ją obejrzeć.
Odleciała, gdy odpływaliśmy kajakami
Chwilę później po raz pierwszy w życiu zobaczyłem przelatującą wilgę.
Latem słyszę ją codziennie, ale nigdy nie widziałem.

Ważka była zielonym helikopterem

[greg]

Szkoda, że nie zrobiłeś jej zdjęcia. Mam wrażenie, że „helikoptery” są bardziej płochliwe od „cienkich”. A okazja była, z tego co piszesz, niezła. No i czemu nie kupiłeś jej gofra?

[andres]

Następnym razem postawie jej gofry

[amorphophallus]

postaw jej piwo to może się zaprzyjaźni