W ubiegłą sobotę tj. 19 maja byliśmy ze Zbigniewem w sklepie
www.palmycycasy.cz. Na wycieczkę załapała się również moja żona. Moja mama zabrała córkę na wycieczkę do Pszczyny i żona zostałaby w domu sama. Zaczęła mnie więc prosić bym spytał Zbigniewa czy zabrałby i ją. Zbigniew, jako człowiek wspaniałomyślny, zgodził się bez problemu.
Logistycznie było to zorganizowane w ten sposób, że podjechaliśmy do Bielska-Białej i zostawiliśmy Matiza na parkingu by w dalszą drogę udać się limuzyną Zbigniewa. Z Bielska do Pragi podróż w jedną stronę zabiera 4.5 godziny przy średniej prędkości około 120 km/h (na autostradzie).
Słówko o Zbigniewie. Jest to człowiek o rozlicznych zainteresowaniach. Opowiadał o nich przez całą drogę, a i tak nie mam pewności czy wymienił wszystkie.
Mimo drobnych problemów z GPS-em do sklepu trafiliśmy bez problemu. Na miejscu okazało się, że sklep jest mniejszy niż się to wydaje oglądając zdjęcia na jego stronie. Rośliny znajdują się w dwóch zadaszonych pomieszczeniach (te bardziej ciepłolubne) oraz na wolnym powietrzu. Części roślin, które figurują w internetowym katalogu jako będące na składzie niestety nie było. Na przykład palmy livistona chinensis, na którą Zbigniew ostrzył sobie zęby. Jeśli chodzi o niewielkie sadzonki to ceny były dosyć wysokie. Na przykład zastanawiałem się na figą, bo moja wciąż nie daje znaku życia. Jednak u nas mogę kupić sadzonkę znacznie taniej. Ceny za większe rośliny wydawały się bardziej korzystne. Ładne były sabale. Jednak znając tempo wzrostu tej palmy u nas powstrzymałem się od zakupu. Zasadniczo zresztą z zakupami wstrzymuję się do przyszłego roku. W tym roku muszę wybrany kawałek ogrodu doprowadzić do stanu „zero”. Wtedy przemyślę dokładnie co i jak tam posadzić. Wyjątek zrobiłbym tylko dla trzech roślin (tetrapanax, karpobrot, pinia „na pniu”), których tam niestety nie było. Myślałem przez chwilkę o bugenwilli, ale z kolorów tam dostępnych nie mam tylko białego, a roślinki były dosyć sponiewierane. Trochę kusiły mnie tropikalne palmy jednak zdążyłem się na nie uodpornić, wiedząc że nasza zima (brak światła, suche powietrze) to dla nich męczarnia i podczas jej trwania rośliny tracą urodę lub nawet życie.
Za to Zbigniew kupił dwie ładne palmy: butia capitata i sabal minor. Wybrał starannie i rośliny, które trafiły do Nowego Targu są naprawę bardzo ładne.
Poniżej garść fotek. Jakość niestety nie najlepsza, bo robione były telefonem.
Poniżej zdjęcia z ogrodu właściciela sklepu. Sam ogród graniczy ze sklepem. Ogromnym plusem jest to, że ten człowiek jest praktykiem. Sam od lat sadzi palmy i wie o nich sporo. Jest to dokładne przeciwieństwo firmy Tropiart gdzie byłem niedawno. Ulubionym słowem Czecha było słowo „fungować”. Powtarzał je najczęściej i z widoczną lubością, odmieniając je przez wszystkie przypadki. Zatem jakie palmy zachwalał i co według niego „funguje”?
- szorstkowiec,
- karłatka (wskazywał na wyższość cerifera nad vulcano),
- waszyngtonia,
- daktylowiec.
A na co się krzywił i co jego zdaniem nie „funguje”?
Zasadniczo pokrywa się to z moimi obserwacjami.
Ta kępa chroniona jest jedną konstrukcją ogrzewaną termowentylatorem. Daktylowiec, sagowce, cytrus. Smętny patyk na lewo od daktylowca to test palmy syagrus. Daktylowiec ma tam rosnąć już 4 lata.