Pozwoliłem sobie wydzielić na nowego wątku by było to pomocne w usystematyzowaniu informacji o tej palmie.
Przyznaję się do zamordowania dwóch takich palm. Pierwszą kupiłem w Castoramie w 2007 roku. Ponieważ była to późna jesień od razu trafiła do domu. Albo to już był, albo wnet się zaczął sezon palenia w centralnym. Palma zaczęła marnieć (schły jej liście, od najstarszych, od dołu). Podejrzewałem za suche powietrze. Wówczas, jako kompletny dyletant, zacząłem palmę obficie spryskiwać wodą. I tak ją pryskałem, że na wiosnę wyciągnąłem liście ze stożka. Prawdopodobnie sporo wody dostawało się do wnętrza palmy. Ta w akcie protestu przeciwko takiemu traktowaniu zgniła. Poniżej zdjęcia zamordowanej palmy wygrzebane z czeluści poczty. Jakość kiepska, ale co trzeba to jest widoczne. Strzałkami zaznaczone uschnięte liście. Zdjęcia pokazują ostatnie stadium agonii. Już po obcięciu sporej ilości dolnych liści.
Ponieważ to ładna palemka to wiosną, na promocji w Obi, kupiłem drugą. To był okres późna wiosna/początek lata. Po zakupie palma od razu została na ogrodzie. Została przesadzona do większej doniczki i trafiła do półcienistego kąta, w którym stawiam aukubę, fatsję i datury. Nie mam niestety zdjęć tej drugiej palmy. Stała sobie w kącie, na poniższej fotografii jest zasłaniana przez daturę. Miałem wrażenie, że daktylowiec czuje się w tym miejscu bardzo dobrze, bo wypuścił sporo nowych liści i wyglądał naprawdę pięknie.
Niestety i tę palmę zmarnowałem. Otóż zostawiłem ją o jedną noc za długo. Nie pamiętam czy był to koniec września czy początek października, ale lekki przymrozek uszkodził większość liści. Następnie palma trafiła na piętro. Zimy nie były wówczas takie srogie jak np. miniona. W pomieszczeniu mogło być może około +5 C. To jednak okazało się być wartością zdecydowanie za niską dla ciepłolubnej palmy, bo na wiosnę wyciągnąłem liście ze środka. Ten daktylowiec nie poddał się jednak bez walki, bo z kikuta wypuścił nowe. Niestety zginął kolejnej zimy. Wskutek nieszczęśliwego przypadku został narażony na mróz i padł tym razem już dokumentnie.
O tej palmie wielokrotnie czytałem potem, że to palma ciepłych, wilgotnych i cienistych lasów. W gruncie widziałem je jedynie w Monte Carlo. Faktycznie te miejsca nie wydają się zbyt cieniste, a palmy wcale źle nie wyglądają. Ciekawe. Na trzecim zdjęciu kępy daktylowców niskich po lewej stronie, powyżej sagowców.
Za pewną dozą ostrożności powiedziałbym, że dobowe wahania temperatury jej u nas nie szkodzą. Byleby schować roślinę zanim dopadną ją, najlżejsze choćby, przymrozki.
Taka palma w gruncie według mnie wymagałaby solidnej mechanizacji. Późnego ściągania osłon oraz wczesnego ich zakładania. Raczej nie powiedziałbym, że ta palma wytrzyma długotrwałe trzymanie jej w pomieszczeniu/osłonie o temperaturze w granicach +5 C. Pomyślałbym raczej o co najmniej +15 C. Przy np. -25 C na zewnątrz daje to aż 40 stopni różnicy. Moim zdaniem sensowne jedynie przy nagrzewnicy c.o. oraz ogrzewaniu gruntu.