Pewnie. Dziękuję za fotki ważek.
Dzisiaj miałem niemało ważką przygodę.
Ponownie wróciliśmy dziś na kajaki.
Czekając na otwarcie chodziłem na plaży i zauważyłem dużą ważkę na wodzie.
Uznałem, że jest martwa i postanowiłem obejrzeć.
Wyciągnąłem z wody, a ona złapała mnie za palec.
Zaskoczony odruchowo odrzuciłem ją ręką i spadła na piasek.
Wziąłem ją do wody, żeby opłukać z piachu, potem położyłem na kapciu, żeby wyschła.
Została z nami przez dobrą godzinę, zabrałem ją nawet na gofry.
Cały czas siedziała na kapciu, suszyła skrzydła i próbowała wybrać piasek z głowy.
Trochę jej pomogłem
Była to okazja, by dobrze ją obejrzeć.
Odleciała, gdy odpływaliśmy kajakami
Chwilę później po raz pierwszy w życiu zobaczyłem przelatującą wilgę.
Latem słyszę ją codziennie, ale nigdy nie widziałem.
Ważka była zielonym helikopterem