11 maja 2017Od dłuższego czasu, mimo zimna, powoli rosną nowe pędy i kły phyllostachysa nuda.
Z opóźnieniem, ale w końcu wychodzą kły u phyllostachysów aureosulcata: aureocaulis i spectabilis.
Pokażę fotki, gdy będzie już wiadomo ile ich jest. Żadnych grubasków nie widać. Wszystko w dotychczasowych grubościach lub poniżej.
Aureocaulis prawie nie ma starych liści. Same suchary, ale pąki liściowe już rosną.
Fargesia murielae też wypuszcza nowe kły i od kilku tygodni wypuszcza nowe liście.
S3 ma w tej chwili najgrubsze pąki liściowe spośród wszystkich phyllostachysów.
A tu fotki z ogrodu O2.
KR 5287 - zieleń widoczna na razie tylko u dołu. Część pędów przemarzła. Wytnę, gdy będzie wiadomo które.
KR 6438 Grex - ten bambus też prawie bez liści (wychodzą ze "zdrewniałych" pochewek)
Fargesia nitida Juizhaigou 1 po lewej i w środku. Po prawej
Fargesia sp. Taibashan 2A tu jedna z nowości na ten rok - bardzo wyczekiwana i pożądana przeze mnie.
Phyllostachys bambusoides f. mixtaJak wygląda możecie sobie wyszukać w sieci.
Cechy charakterystyczne to żółty sulcus (bruzda) na zielonym pędzie i niezwykłe, pojedyncze czarne plamy rozrzucone na pniu.
Historia jego pozyskania była całkiem ciekawa, gdyż starania rozpocząłem w połowie lutego.
Francuz, który kilka lat temu (w 2012, czyli niedawno) sprowadził go z Chin, zainteresował tą odmianą francuskich bambusiarzy, ma w ofercie duże sadzonki.
Po wymianie korespondencji okazało się jednak, że nie jest w stanie dostarczyć ich do Polski, gdyż przewoźnicy, z którymi współpracuje nie obsługują naszego kraju.
(chodzi o transport na palecie, nie o przesyłkę kurierską).
Cóż. Co za rozczarowanie. Trochę ścięło mnie to z nóg, bo mamy XXI w, od kilkunastu lat UE, a tu takie zacofanie.
Zacząłem szukać dalej i dotarłem do Belga, który we Włoszech ma spory ogród - plantację ciekawych, dużych bambusów.
Na szczęście zgodził się wysłać mi kawałek kłącza, za jedyne 80€. Przy pakowaniu stwierdził, że przy takim stanie rośliny przesyłka będzie w liczona w cenę.
Chciałem, by przesłał mi taką nieulistnioną, wykopaną sadzonkę, choć proponował, że ją zregeneruje u siebie.
Obawiałem się jednak, że z trudem wypuści liście/pędy, a potem i tak zniszczeje w transporcie.
Niech wysyła.
Obydwaj uznaliśmy, że to dobry biznes, no ale trzeba było jeszcze dostać tego bambusa.
Perypetii ciąg dalszy: wysłał to pocztą lądową. O ile np. z krajów ościennych nie powinno to być przeszkodą, o tyle przejazd z Włoch do Polski oznacza pokonanie kilku granic i przejście przez kilka systemów pocztowych.
Wysłał we wtorek 21 lutego, a ja czekałem i nic. Po tygodniu nic.
Jedenastego dnia (piątek 04 marca) dzwonię na pocztę i nic (pamiętajmy, że to było wykopane kłącze).
Nieco po 15.00 dzwonek do drzwi. Pan z paczką
Niewiele brakowało, a bambus umierałby przez cały weekend gdzieś w pocztowym magazynie.
Takie cóś w kartonie leżącym obok:
Było to ponad 2 miesiące temu.
Nie mam dokładniejszej fotki, ale był to ok. 30 cm kawałek kłącza z kawałkiem ziemi, korzeniami, z dwoma pędami widocznymi na zdjęciu, bez zielonych liści.
Co należy zrobić z takim kłączem za 80 euro?
Przede wszystkim ważne jest, by nie umarło. Chciałem, by się ukorzeniło, wypuściło liście, ale nie szło od razu w nowe pędy (równowaga pędy/korzenie !!!).
Nie można dać do bardzo ciepłego pomieszczenia, gdyż wyjdą nowe kły (widziałem zaczątki, poza tym 1 kieł urwany w transporcie, 1 urwałem ja przez przypadek przy przesadzaniu).
To był początek marca, kilka słonecznych dni. Wszystko wskazywało na szybką wiosnę.
Jak wiemy później było zupełnie odwrotnie. Nosiłem donicę ze słonecznej i wilgotnej altany do ciepłej piwnicy i na odwrót. Kilka dni spędził też na dworze.
Gdy pojawiły się pierwsze pąki liściowe (nadal nie rozwinęły się) zacząłem być bardziej spokojny, a na jednym z pędów wyszły zaczątki nowej gałązki.
Dzisiaj wreszcie wyniosłem bambusa na dwór. W ostatnich dniach wyszły kolejne kły.
Stanowisko ma już przygotowane na O3 niedaleko S3. Ten rok i zimę spędzi jednak w donicy.