Fano | Co na miejscu? Wiadomo, przyjeździe trzeba się ogarnąć, zagospodarować się na kempingu, odpocząć. Potem krótka eksploracja najbliższej okolicy i to na pierwszy dzień wystarczy. Krótko o samym Fano. Widać, że region, w którym leży (Marche) jest biedniejszy niż Veneto. Jest dość podobny do regionu Emilia-Romagna lub nawet czasami do Kampanii. Owszem. Przy głównej promenadzie hotele mienią się neonami, lecz do Caorle brakuje. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że miasteczko jest nieco zaniedbane. Ładne jest stare miasto i główna promenada. Reszta troszeczkę kuleje. Woda w morzu niestety nie umywa się do Ligurii, która znajduje się po drugiej stronie „buta”. Ot, średnia adriatycka. Ma za to ładny kolor. Zwracają uwagę kamieniste plaże. Te kamienie były fantastyczne. Bardzo chciałbym mieć ciężarówkę takich kamieni by móc je sobie wysypać w ogrodzie. Jeśli chodzi o roślinność to dominują tamaryszki. Rosną ich setki. Są na każdym rogu. Z palm najwięcej jest karłatek i chyba najlepiej sobie one tam radzą. Potem długo, długo nic i daktylowce. Szorstkowców jest jeszcze mniej. Wyraźnie cierpią na brak wody. Nie wypada mi jednak na taki stan rzeczy narzekać. Chcąc poznać kraj trzeba go przyjąć takim jaki jest. Jeszcze taka uwaga. Po czym można poznać, że dane miasteczko jest słabo turystyczne? Ano po tym, że turystami są prawie wyłącznie Włosi. Podobnie było i na kempingu. Niemców prawie wcale. Zwraca poza tym uwagę, że na kempingu byli ludzie starsi. Babcie chodzące o laskach. Oczywiście pod opieką rodziny. To się jednak trochę gryzie z polskimi stereotypami jakoby taka babcia mogła tylko robić na drutach siedząc w bujanym fotelu. Zwiedzając okolicę kilka razy jechałem Via Flaminia i przejeżdżałem przez Passo del Furlo (Przełęcz Furlo). Via Falminia to jedna z antycznych rzymskich dróg. Kiedyś maszerowały nimi legiony na podbój Europy. Trzeba przyznać, że w najbliższej okolicy jest co zwiedzać. Odwiedziliśmy następujące miasta: Urbino, Loreto, Porto Recanati, Pesaro, Gubbio, Asyż i Perugię. | |
Urbino | To otoczone murem miasteczko to kapsuła czasu na szczycie stromego wzgórza. Znajdował się w nim dwór Federica da Montefeltro. Palazzo Ducale, zaprojektowany przez urodzonego w Dalmacji Luciana Lauranę, należy do najpiękniejszych budynków we Włoszech. W Urbino w 1483 urodził się Raffaello Santi, jeden z genialnych artystów włoskiego renesansu. | |
Loreto | Miasto jest słynne ze powodu znajdującej się tam gotyckiej bazyliki z XV wieku. Ciekawostką jest relikwia tzw. Casa Santa (Świety Dom), który według legendy jest nazaretańskim domem Miriam. | |
Porto Recanati | Małe lecz przyjemne miasteczko. Bardzo ładna promenada wysadzana waszyngtoniami z niewielką domieszką daktylowców. | |
Pesaro | Główne atrakcje tego miasta to renesansowe centrum z Palazzo Ducale (XV, XVI w.) oraz gotycka katedra gotycka katedra (XIII, XIX w.). W Pesaro urodził się kompozytor Gioacchino Rossini znany przede wszystkim z opery „Cyrulik Sewilski”. | |
Gubbio | Istna perełka. Konkuruje z Asyżem o miano najbardziej średniowiecznego miasteczka Umbrii. Wśród wielu ciekawostek znajduje się tam Fontana dei Matti (Fonatnna Szaleńców). Legenda głosi, że kto ją trzy razy okrąży traci rozum. ;) Z tym miasteczkiem związana jest również chrześcijańska legenda o wilku z Gubbio. | |
Asyż | Słynny przede wszystkim dzięki XIII wiecznej bazylice św. Franciszka. Samo miasteczko jako żywo przypomina Gubbio, lecz odniosłem wrażenie, że Asyż jest bardziej skomercjalizowany. | |
Perugia | Dla mnie Perugia jest przede wszystkim miastem czekolady. ;) Trochę ubolewam, że wyroby z Perugina nie są równie popularne jak te od Ferrero i bardzo trudno kupić je w Polsce. Ciekawostką jest to, że do starej części miasta można się dostać poprzez tzw. „podziemną Perugię”. Efekt jest fajny, bo ruchomymi schodami wjeżdża się do podziemnych korytarzy, z których wychodzi się wprost na Corso Vannucci, czyli główną ulicę zabytkowej części Perugii. Na rynku uwagę zwraca głównie Palazzo dei Priori (Ratusz), Fontana Maggiore (olbrzymia średniowieczna fontanna zbudowana między 1277 i 1278 rokiem) oraz dość nietypowa jeśli chodzi o bryłę Katedra San Lorenzo. | |
Caorle | Planując powrót pomyślałem, że można wyjechać jak najwcześniej z Fano i ostatnie popołudnie i wieczór spędzić w Caorle. Przede wszystkim chodziło mi o to by podzielić trasę. Z Caorle mam „tylko” 1000 km do domu. Poza tym można odwiedzić znane rośliny i sprawdzić jak się mają. ;) W Caorle byliśmy w dniu 15 sierpnia. Czyli w Ferragosto, które było świętowane poprzez masowe puszczenie latających lampionów. Ten ostatni wieczór był bardzo miłym akcentem na zakończenie wczasów. Wyjechaliśmy w nocy. Czyli właściwie 16 sierpnia. |