Artur
Rozsądek tak podpowiada, jednak każdemu z nas jakis czart cichutko szepcze: zaryzykuj, dasz radę...
Mam jeszcze miesiąc do decyzji, miejsce które wybrałem w ogrodzie jest bardzo "ekspozycyjne" i chciałbym tu posadzić coś specjalnego.
Arundo
Ja też tak rozumiem tworzenie przestrzeni wokół siebie. Ale nasze decyzje, często wynikające z braku doświadczenia w nowym temacie, wnoszą w nasze życie zamiast przewidywanego wcześniej ułatwienia jakichś codziennych czynności, radości z posiadania, przyjemności z uczestnictwa czy wreszcie tworzenia przyjaznego otoczenia otrzymujemy efekt przeciwny. Coś co miało sprawiać nam radość( w różnych dziedzinach) staje sie kolejnym obowiązkiem albo przerastającym nasze możliwości wyzwaniem. (w którymś z wątków Greg oświadczył, że sam stał się ofiarą swojej pasji, że ma już dość wnoszenia i wynoszenia dziesiątków doniczek)
W ogrodnictwie jest pewnie trochę inaczej, raduje nas obcowanie z naturą, cieszą zdrowo rosnący, martwią marniejący "podopieczni". Zauważyłem, że często stosujecie uosobienia, nadajecie im imiona("chudy", "alfik", "stokrotka"), a zatem zabiegi zimowe traktujecie jak dbałość o członka rodziny, przyjaciela. To jest też dowód na to, że każdy stara się tworzyć otoczenie przyjazne.
Biorąc powyższe pod uwagę, czy uważasz, że na moim etapie powinienem skorzystać z doświadczenia projaktanta ogrodu?
Wracając do tematu lustra: doświadczyłem w trochę innej dziedzinie jak fantazja projektanta osiągnęła totalny poziom przerostu formy nad treścią.