Palmy w Polsce

Hyde Park - Linki - Klimat - Handel => Teleport => Wątek zaczęty przez: greg w Listopad 23, 2012, 10:07:19

Tytuł: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: greg w Listopad 23, 2012, 10:07:19
Jakiś czas temu napisałem do Clausa z Willich (http://www.palmen-willich.de/) w sprawie jego palm, a w szczególności butii capitata. Poniżej przedstawiam tę korespondencję, która może być ciekawa jeśli chodzi o wymianą doświadczeń. Bardzo chciałbym jeszcze w tym roku do niego napisać ponownie.

Cytat: Mój e-mail
Cześć,

Jestem administratorem forum o uprawie palm w Polsce „Palmy w Polsce” - forum.palmy.net.pl.

Zaglądam często na zagraniczne fora oraz strony poświęcone uprawie palm na terenie Europy.

Próbuje między innymi uprawiać butie. W 2008 roku posadziłem swoją pierwszą butię. Była to butia eriospatha. Palma przeżyła zimę 2008/2009, ale była za słabo zabezpieczona i doznała bardzo ciężkich uszkodzeń. Ostatecznie zginęła podczas zimy 2009/2010.

Następnie zbudowałem domek i podczas zimy 2010/2011 przetestowałem go na małym daktylowcu kanaryjskim (około 70-80 cm).

Domek jest ogrzewany kablem grzejnym o mocy 260 W, który wystarcza do -5 C lub -10 C. W zależności od pokrywy śnieżnej lub wiatru. W razie czego włączam dodatkowy kabel o mocy 370 W. Ponieważ próba przebiegła pomyślnie (zero uszkodzeń po zimie) to w ubiegłym roku kupiłem znów butię (około 160 cm). Tym razem była to butia capitata. Obie palmy wraz z oleandrem jako rośliną wskaźnikową oraz z małym cycas revoluta zimę 2011/2012 spędziły razem.

http://www.ogimet.com/cgi-bin/gsynres?lang=en&ind=12560&ndays=40&ano=2012&mes=02&day=28&hora=23&ord=REV&Send=Send

W grudniu 2011 roku byłem zajęty kończeniem zabezpieczenia dla trachycarpus fortunei i w domku dla butii nie zamontowałem jeszcze ogrzewania ponieważ prognozy nie były niepokojące. Niestety nie sprawdziły się i w nocy 19/20 grudnia temperatura na zewnątrz spadła do około -10 C. Następnego dnia wieczorem w pośpiechu zamontowałem ogrzewanie. Nie wiem do ile stopni spadła temperatura w moim domku bez ogrzewania. Sądząc po uszkodzeniach oleandra lub daktylowca myślę, że mogło to być około -6 C. Raczej nie mniej niż -8 C. Trwało to przez jedną noc.

Mój domek ma okno z poliwęglanu i działa jak szklarnia dzięki czemu w lutym temperatury rosną do kilkunastu stopni. W marcu do 20 C i więcej. W kwietniu osiągają już około 30-35 C.

Już w marcu z niepokojem zauważyłem, ze najmłodsze liście są częściowo uszkodzone. Nie wiem kiedy mogło powstać to uszkodzenie. W kwietniu butia zaczęła rozwijać liście i okazało się, że uszkodzone są 3 lub 4 z nich (ile dokładnie to się okaże jak je rozwinie).

Pozytywne w tym jest to, że palma zaczęła normalnie rosnąć. Zastanawiam się jaka jest przyczyna tego uszkodzenia młodych liści. Mam dwie hipotezy:

  • analizując losy palmy wychodzi na to, że ten odcinek był w środku kłodziny gdy palma trafiła do Polski. Być może te „przeżycia” (przewożenie z miejsca na miejsce, posadzenie w nowym miejscu) spowodowały jakieś zaburzenia w procesach powstawania tkanek co objawiło się uszkodzeniem liści na odcinku 35-40 cm,
  • uszkodzenie spowodowane jest działaniem mrozu w nocy z 19 na 20 grudnia.
Czy opierając się na swoich doświadczeniach mógłbyś coś podpowiedzieć?
Czy możesz napisać ile liści średnio wypuszcza Twoja butia przez rok?
Kiedy zakładasz i kiedy ściągasz osłonę?

(tutaj podałem linki do moich wątków na forum)

Chętnie odpowiem na Twoje pytania odnośnie moich palm.

Cytat: Odpowiedź Clausa
Cześć Grzegorz,

Dziękuję za Twojego maila. Cieszy mnie bardzo, że napisał do mnie miłośnik palm z Polski.

Sadzenie palm w Polsce jest odważne ponieważ u Was zimą regularnie jest bardzo zimno, ale jak widziałem konstruujesz porządne budowle ochronne. Bardzo dobrze to wygląda.

Moja butia zimą 2009 r. doznała niestety znacznych uszkodzeń i była prawie zupełnie pozbawiona liści. Była ogrzewana od -6 C. Przypuszczam, że za szkody odpowiedzialne jest zmrożenie podłoża. Ponieważ moja zimowa ochrona była wąska mróz mógł wniknąć w podłoże bokiem. Duża część korzeni butii rozchodzi się na wszystkie strony od palmy. W ten sposób, że część korzeni znajdowała się poza ochroną zimową. Od tych szkód jeszcze się nie zregenerowała. Jeszcze dzisiaj wypuszcza uszkodzone liście. Takie jak są do zobaczenia jak u Twojej butii. Zdolność regeneracyjna butii wydaj się być zła/słaba. Do tego moja butia ma regularnie znaczne plamy na liściach spowodowane chorobą grzybową. Przypuszczam, że odpowiedzialna za to jest wilgotność w połączeniu z zimnem. Wzrost po szkodach jest ograniczony (skromy, zahamowany). Wypuszcza na rok około tylko 2-3 liści. Przed zimą 2009, kiedy jeszcze dobrze się miała około 6-7 liści na rok.

Nie jest łatwo przezimować waszyngtonię. Tolerancja na mróz jest różna. Są waszyngtonie, które powinny przetrwać -10 C, ale większość już przy -3 C doznaje znacznych uszkodzeń liści. Obojętnie czy jest to robusta czy filifera. W ostatnich latach po każdej zimie miałem uszkodzenia. Dopiero od zeszłego roku ogrzewam moją robustę już od -1.5 C i włączam wentylator w osłonie zimowej. Wydaje się, że waszyngtonia potrzebuje cyrkulacji powietrza. Od tego czasu waszyngtonia nie ma już żadnych uszkodzeń po zimie. Wzrost jest bardzo dobry. Jeśli dobrze przetrwa zimę wypuszcza około 15-20 liści w roku. Jeśli lato jest ciepłe to nawet ponad 20.

Mogę Ci bardzo polecić brahea armata. Jeśli chodzi o tę palmę to do tej pory miałem najlepsze doświadczenia. Moja brahea wytrzymała krótkoterminowo -13 C. Zwykle ochraniam braheę od -8 C. To dobrze funkcjonuje. W zeszłym roku ogrzewałem ją od -4 C i w tym roku jest ona najszybciej rosnącą palmą w moim ogrodzie. Rośnie nawet szybciej niż waszyngtonia. Obecnie otwiera się już 6 liść.

Ochronę zimową stawiam i demontuję bardzo różnie. Zwykle przygotowuję wszystko w grudniu, a zamykam budowle ochronne dopiero wtedy gdy zapowiadane są bardziej ostre mrozy. U nas zwykle dopiero pod koniec grudnia robi się naprawdę zimno. W każdym razie może się zdarzyć, że zimno robi się wcześniej. Tak jak pokazały ostatnie lata. Ochronę zimową demontuję w zależności od pogody w lutym w lub w marcu. W tym czasie mogą zdarzyć się przymrozki, ale nie są duże. W razie potrzeby ochraniam prowizorycznie plandekami i używam termowentylatora.
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: palmgg w Listopad 23, 2012, 11:00:20
bardzo pouczajacy material. Claus w ogole to chyba juz wszystkich gatunkow palm u siebie probowal :)

Cytuj
włączam wentylator w osłonie zimowej. Wydaje się, że waszyngtonia potrzebuje cyrkulacji powietrza. Od tego czasu waszyngtonia nie ma już żadnych uszkodzeń po zimie.
Czyli rozumiem ze wg niego wystarcza cyrkulacja a nie wentylacja, ciekawe.
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: greg w Listopad 23, 2012, 11:18:34
Mnie się wydaje, że kto kwestia tego, że konstrukcje nie są całkowicie szczelne i w pewnym stopniu zachodzi „wentylacja naturalna”. Zaś wentylator usprawnia dystrybucję tego powietrza w konstrukcji.

Nie znam tego z własnego podwórka, ale przychodzi mi do głowy analogia o zasłyszanych sytuacjach z budynkami mieszkalnymi. Ktoś ma stare i nieszczelne okna (czyli zapewniające pewną cyrkulację, mikroprzeciągi). Następnie wymienia je na znacznie bardziej szczelne „plastiki” i zaczynają się nieznane wcześniej problemy z pleśnią na ścianach i sufitach.
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: WASHI w Listopad 23, 2012, 11:27:24
Kto by pomyslał że dostanę wsparcie z Niemiec. ;)
15-20 lisci w sezonie u dobrze zimującej washingtonii w Niemczech.
Dzięki ci Claus.
Ja na tyle u siebie bym nie liczył (za niskie temp.latem ) ale na kilkanaście jak będzie większa jak najbardziej.
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: palmgg w Listopad 23, 2012, 11:49:17
Cytuj
Mnie się wydaje, że kto kwestia tego, że konstrukcje nie są całkowicie szczelne i w pewnym stopniu zachodzi „wentylacja naturalna”. Zaś wentylator usprawnia dystrybucję tego powietrza w konstrukcji.
Pewnie tak jest, tym bardziej ze u niego klimat jednak lagodniejszy i z tego co widze na stronie te oslony zimowe ma raczej lekkie i prowizoryczne.

15-20 lisci washingtonii to fajny wynik. Ciekawe czym je nawozi.
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: greg w Listopad 23, 2012, 12:56:25
Ja myślę, że nawozy to rzecz drugorzędna. Myślę, że kluczowa rzecz to ilość ciepła. Wystarczy popatrzeć na eksplozję daktylowca wooli-ego w tym sezonie.
Pewne porównanie Katowic i Willich pokazałem w wątku Waszyngtonia, obcinanie liści na zimę, ile liści wypuści w sezonie (http://palmy.zameknet.pl/www/forum/index.php?topic=500.msg9123#msg9123). Jak widać kluczem do sukcesu są wartości temperatur minimalnych. Wydaje się, że ich niższe wartości hamują u nas wzrost palm.

Gdyby mieć potwierdzone dane (ile wypuszczają liści) choć o kilku waszyngtoniach w znanych lokalizacjach to można by się pokusić o próbę sprawdzenia korelacji z temperaturą minimalną, średnią, maksymalną, ilością dni z określoną temperaturą.

WASHI jak zwykle buja w obłokach... Chciałbym żeby... Marzę żeby...
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: andres w Listopad 23, 2012, 12:59:21
Woda, ciepło, nawóz, jak u każdej palmy.

Nie wiem, czy 15 - 20, ale 10 liści jest jak najbardziej możliwe.
Mamy kilka waszyngtonii w gruncie, więc możemy podawać dane.
REALNE
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: greg w Listopad 23, 2012, 13:47:14
Gdybyś miał obstawiać to obstawiać to powiedziałbyś, że większy wpływ ma temperatura czy nawożenie?
Z 10 liśćmi jestem w stanie się zgodzić.
Żebyśmy mogli powiedzieć coś więcej potrzebne są kilkuletnie obserwacje tej samej rośliny. Myślę zatem, że ten akademicki póki co spór zostanie w przyszłości rozwiązany.
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: andres w Listopad 23, 2012, 15:02:32
Powiedziałbym, że do wzrostu potrzebne są odpowiednio wysokie temperatury przy jednoczesnej dostępności dużych ilości wody.
Moim zdaniem lepiej wodę lać rzadziej, ale w dużych ilościach, żeby przenikała w głąb.

Bez wody sama temperatura nie pomoże, wręcz przeciwnie.

Na którymś etapie pojawi się wzmożone zapotrzebowanie na substancje odżywcze.

Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: greg w Listopad 23, 2012, 15:15:26
Nie myślałeś o karierze jako dyplomata? ;)
Załóżmy hipotetyczną sytuację. Mamy dwie palmy rosnące na takich stanowiskach. Obok siebie. Niech będzie, że w Polsce. Obie podlewany wedle potrzeby. Obie mają dostęp do zasobów substancji w podłożu.
Jednej z nich podgrzewamy grunt, nakrywamy na noc ogrzewanym kloszem. Nie nawozimy, pozwalając by czerpała to co ma w podłożu.
Drugiej z nich nie ogrzewamy za to nawozimy najlepszym nawozem.

Która według Ciebie wypuści więcej liści i będzie rosła szybciej?
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: andres w Listopad 23, 2012, 15:21:34
Ta, która będzie miała więcej słońca
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: greg w Listopad 23, 2012, 15:25:38
Obie będą miały tyle samo. Przecież rosną obok siebie.
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: andres w Listopad 23, 2012, 15:37:45
Ta, która ma więcej ciepła.

Ciepło możesz osiągnąć sadząc w słonecznym miejscu obłożonym kamieniami, lejąc ciepłą wodę.
Nie wydaje mi się, by trzeba było tu podgrzewać grunt np. kablem.

To wszystko to tylko gdybanie.
Mam waszyngtonię, będę miał feniksa w gruncie.
Z każdym rokiem będziemy wiedzieć więcej.

Edit. Dla mnie ta palma rośnie wystarczająco szybko, by bać się o jej przyszłość np. za 15 lat.
Myślę, że tracha będę mógł długo okrywać.
Z waszyngtonią raczej nie dam rady.

Wtedy przyjdzie czas na dyskusję nad tym, czy obcinać liście na zimę.

Tu inny przykład wzrostu waszyngtonii
http://www.fousdepalmiers.fr/html/forum/viewtopic.php?f=12&t=1634&start=435
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: Biedny Miś w Listopad 23, 2012, 15:54:26
Bardzo fajna relacja z ta washingtonią. Gdzie ona rosnie? w jakim mieście? Widać,ze na początku przyrosty nie były rewelacyjne. Teraz daje ostro w górę
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: alibi w Listopad 23, 2012, 18:02:34
Witam jestem tu nowy.Mam kilka waszyngtoni, w sezonie połowa rosnie w ogrodku caly dzien w sloncu a połowa w szklarni, te ze szklarni rosna dwa razy lepiej u mnie. Moim zdaniem naiwarzniejsza jest temp,.  obecnie poupychałem je w domu :)
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: WASHI w Listopad 23, 2012, 22:13:02
Życie mnie nauczyło już jednego-choćbym miał wiele lat washingtonię w gruncie, choćbym ją badał z taką pieczołowitością jak greg montuje urządzenia do podtrzymywania życia swoim roślinom, robił non stop zdjecia i zapiski moje dane dla kolegi grega nie będą nigdy wystarczająco wiarygodne.Za to np.wielka washingtonia obywatela Czech moze usychać i puszczać po 3 listki i będzie on piewcą jedynej wiarygodnej prawdy objawionej. Zaiste nie wiem czym to jest spowodowane ale przyjąłem to do wiadomości.
Na szczęscie nie robię tego dla kolegi grega tylko dla siebie bo już dawno bym się zniechęcił.
Zainteresowanych jak ładnie może rosnąć nad naszym Bałtykiem washingtonia w gruncie odsyłam do mojego wątku.Nie sprowokujesz mnie greg abym ci matematycznie wyliczał ze jeśli mała 3-letnia washingtonia wypuszcza 8 lisci to większa np.6 letnia lepiej ukorzeniona jest w stanie wypuscić kilkanaście.Jeśli nazywasz to moje przekonanie marzeniami, ułudą twoja sprawa życie zweryfikuje kto ma racje.

P.S. Przypomne ci jeszcze że uciąłem jej korzenie o 1/3 wysokości i prawie wszystkie liście przed wsadzeniem w grunt.Sam przyznałeś że to palmie utrudnia start.
Korzenie zostały ucięte ponieważ pierwotnie palma miała trafić do innej donicy a nie w grunt.
Ucięcie liści małej palmie miało ukształtować ładnie pień i spowodować aby liście nie płożyły się na ziemi.
Byłem piewien że palma szybko to nadrobi i tak tez się stało.
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: greg w Listopad 23, 2012, 22:36:28
Andres, nie chodzi mi o obcinanie liści, ogrzewanie gruntu kablem itp., ale o co jest ważne dla palm.

Czyże jest tak naprawdę taka palma? W istocie jest biofabryką. Z gleby pobiera wodę i składniki odżywcze, z powietrza pobiera dwutlenek węgla. Następnie w procesie fotosyntezy z dwutlenku węgla i wody syntezuje glukozę. Fotosynteza, jak każdy proces, zachodzi z różną wydajnością w odmiennych warunkach. Jak każdy proces ma pewne optimum termiczne, w którym wydajność jest największa.

Ze względu fotosyntezę rośliny dzielmy na C3 i C4. Odwołam się w tym momencie do mojego wcześniejszego postu (http://palmy.zameknet.pl/www/forum/index.php?topic=261.msg3357#msg3357)

Cytuj
Rośliny, u których akceptorem CO2 jest 1,5-bisfosforybuloza, a pierwszym trwałym produktem karboksylacji związek o trzech atomach węgla - kwas 3-fosfoglice-rynowy, nazwano roślinami C3. Do tej grupy należy większość roślin wyższych. Istnieją także rośliny, u których pierwotnym, dodatkowym akceptorem CO2 jest kwas fosfoenolopirogronowy, a pierwszym trwałym produktem karboksylacji czterowę-glowy kwas szczawiooctowy, który ulega przekształceniu do kwasu jabłkowego. Podekarboksylacji kwas ten stanowi źródło CO2 dla powtórnej karboksylacji, przebiegającej zgodnie z reakcjami cyklu Galvina. Szlak wstępnego wiązania CO2, nazywany szlakiem Hatcha-Slacka (od nazwisk odkrywców), występuje u wielu roślin pochodzących ze strefy tropikalnej, zaadaptowanych do wzrostu w wysokich temperaturach, przy dużym nasłonecznieniu i ograniczonych zasobach wody. Ponieważ pierwszym produktem karboksylacji u tych roślin jest związek czterowęglowy, nazwano je roślinami C4. Do tej grupy należą gatunki uprawne pochodzące z klimatu zwrotnikowego, m.in. kukurydza (Zea mays), trzcina cukrowa (Saccharum offidna-rum), sorgo (Sorghum sp.), proso zwyczajne (Panicum miliaceum) i proso olbrzymie (Paniami maximum), szarłat (Amaranthus sp.) oraz liczne trawy i turzyce.

Palmy należą do grupy C4. Poniższy wykres pokazuje zależność intensywności fotosyntezy od temperatury.

(http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/4/49/Photosynthesis_temperature.svg/637px-Photosynthesis_temperature.svg.png)

Źródło: Wikipedia, hasło: fotosynteza (http://pl.wikipedia.org/wiki/Fotosynteza#Temperatura)

Nie jest niestety wyskalowany, ale pokazuje ważną rzecz. Optimum termiczne dla roślin C4 jest wyższe niż dla roślin C3.



Rozważmy najpierw taką sytuację.
Mamy dwie dziko rosnące palmy na takich samych stanowiskach w swoim naturalnym środowisku. Czyli takim, które jest dla nich optymalne ze względu na nasłonecznienie i temperaturę. Palmy te konkurują o zasoby z innymi osobnikami swojego gatunku oraz z innymi gatunkami. Konkurencja pochłania zasoby.
Załóżmy teraz, że jedną z nich nawozimy. Czyli odciążamy ją od energochłonnej konkurencji. Taka palma na pewno będzie rosła lepiej niż palma, która nie jest nawożona.



Teraz sytuacja druga. Mamy palmę rosnąca w Polsce, w której warunki termiczne i świetlne odbiegają od optimum fotosyntetycznego palm. Wydaje mi się, że można taką sytuację porównać do fabryki, której zmniejszyliśmy dostawy prądu. Powiedzmy o połowę. I teraz niezależnie od tego ile dostarczymy do naszego zakładu prefabrykatów nie przekroczy on pewnej wydajności, bo obcięliśmy mu dostawy prądu. Połowa linii produkcyjnej stoi.

Przekładając to na poletko palmowe: wolniejszy wzrost, mniej bujne liście.

Nie twierdzę, że palm nie należy u nasz nawozić. Po prostu na podstawie jednostkowych obserwacji stawiam hipotezę roboczą, że ciepło i światło jest ważniejsze niż nawożenie.



Najciekawszą sytuacją wydaje mi się taka, że jednej palmie zapewniamy optimum termiczne, ale nie zapewniamy nawożenia czyli skazujemy ją na konkurencję o zasoby. Natomiast druga ma nieoptymalne warunki termiczne, bo rośnie na przykład w Polsce, ale nawozimy ją w optymalny sposób.

I teraz porównując stan obu palm możemy ustalić istotność optimum termicznego oraz nawożenia. W tym miejscu stawiam hipotezę roboczą, że ważniejsze jest optimum termiczne.



To tyle odnośnie moich dywagacji. Problem zajmuje mnie o tyle, że uprawiamy palmy w warunkach, które nie odpowiadają ich optimum termicznemu. I podobnie jak nasza fabryka, taka palma będzie pracować trochę na pół gwizdka.
Relacja o waszyngtonii na francuskim forum bardzo ciekawa.
Będę bacznie obserwował Twoją, bo w przeciwieństwie do np. waszyngtonii u Arundo nie przechodziła przez wykopywanie z plantacji i aklimatyzację na nowym miejscu.
Mało tego. W przyszłym roku posadzę testowo jednego ze swoich maluchów do gruntu. Że mały? Trudno. Postaram się zapewnić mu zimą najlepsze warunki.



WASHI, grunt i donica to jednak trochę co innego. Przypomnę, że palmy do gruntu posadziłeś dopiero w tym roku. Czyli dopiero od teraz możesz zacząć zbierać nowe doświadczenia. Będziemy obserwować i Twoją palmę. Tylko nie obcinaj liści. Lepiej je trochę uszkodzić przy zwijaniu, ale zostawić. Nawet uszkodzone będą przecież żyły i będą fotosyntezowały dając roślinie większy potencjał w przyszłym roku. Uważam, że tegoroczne postrzyżyny były błędem.
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: WASHI w Listopad 23, 2012, 23:23:55
Niby logicznym jest stwierdzenie że palma rosnąca w naszych warunkach klimatycznych bardziej potrzebuje odpowiednich warunków termicznych niźli nawozu ale, no własnie ale.... nawóz to rózne składniki i niektóre z nich jak POTAS i MAGNEZ pozwalają palmom lepiej przetrwać okres niskich temperatur i łatwiej wznowić wegetację po zimie.W naszych rejonach jest to nie do przecenienia  i wydaje się wręcz niezbędnym.
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: greg w Listopad 24, 2012, 00:35:18
Zauważ, że palma, która nie jest ekstra nawożona też czerpie z gleby składniki odżywcze.
No i zasadnicze pytanie. W jakim stopniu odpowiednie mikro- i makroelementy podnoszące mrozoodporność faktycznie ją podnoszą. Chodzi mi o to jak znacząca będzie różnica pomiędzy palmą ekstra nawożoną i nie nawożoną. Piszesz, że nie do przecenienia. Skąd wiesz? A może jest tak marginalna, że niewarta uwagi?

I jeszcze jedna rzecz, która mnie ciekawi. Palma w gruncie i palma w donicy. Rzecz jasna w Polsce. Załóżmy, że doniczka jest w sam raz, nie jest przyciasna, zawsze zmieniana na większą na czas.
Która z roślin będzie rosła szybciej/lepiej i dlaczego?
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: andres w Listopad 24, 2012, 08:56:22
Obydwaj lubicie wymyślać abstrakcyjne sytuacje, tylko każdy na innym poletku ;)

Nigdy nie twierdziłem, że nawożenie jest najważniejsze. Nie wiem nawet, czy rzeczywiście jest konieczne.
Należałoby najpierw dać ziemię do analizy, co zresztą zamierzam zrobić w odniesieniu do mojej "gliny".
Nie bardzo jestem przekonany o konieczności nawożenia azotem, jednak nad mikroelementami bym pomyślał poważniej.
Mamy zimę, możemy przejrzeć literaturę i zobaczyć co można znaleźć na temat znaczenia mikroelementów.

-------
W ogrodzie mam takie, a nie inne warunki termiczne, więc nie spodziewam się, że będą rosły jak w środowisku naturalnym.
Dla mnie ważne jest to, że palmy nie funkcjonują jak drzewa liściaste, które mają określony cykl roczny obejmujący przesyłanie soków do korzeni jesienią, potem do liści wiosną. Wiem, że palmy rosną w systemie zero-jedynkowym.
Jest ciepło rosną. Jest zimno nie rosną.
Zaczyna robić się ciepło, zaczynają rosnąć. Zaczyna robić się chłodno przestają.
T. princeps, którego wstawiłem kilka dni temu do domu już wyraźnie rośnie.
Zawsze podkreślałem, że palmy tak działają i temperatura jest tu regulatorem.
U sagowców jest to jeszcze bardziej widoczne. Podniesienie temperatury uruchamia wzrost nawet przy słabych warunkach świetlnych.

Dla mnie 10 nowych liści rocznie u szorstkowca czy u waszyngtonii jest wystarczające.
Równie ważny jest zdrowy wygląd, a ten zależy między innymi od warunków zimowania i od podlewania.
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: WASHI w Listopad 24, 2012, 12:52:30
Wiedzę na temat zwiększenia odporności palm na niskie temperatury za sprawą stosowania nawozu o odpowiednich proporcjach odpowiednich składników czerpię z internetu. Zawsze uważałem że nie ma co wymyslać koła na nowo, lepiej skorzystać z wiedzy ludzi za zachodnią granicą którzy uprawiają palmy od dziesięcioleci i dzięki temu zdobyli cenne doświadczenie.
Powiem szczerze że ja stosuję nawóz głównie dlatego iż stosuję palmbooster (w celu uzyskania lepiej rozwiniętego systemu korzeniowego) ,a ten aby był skuteczny wymaga równocześnie zwiększonej dawki składników odżywczych, to co jest w glebie nie wystarcza.
Odnośnie palmboostera BM pokazywał kiedyś zdjęcia jaka jest różnica, zresztą moja xjubutyagrus była długo pojona palmboosterem i nawozem - pozytywny efekt znasz.

Jeśli ktoś nie stosuje palmboostera i stosuje super osłonę zimową istotnie sam nawóz  potrzebnym nie jest.
Palmy rosnące w habitat świetnie dają sobie radę bez.
Trzeba sobie też zdawać sprawę iż nawóz trzeba stosować w odpowiedni sposób tzn. lepiej za mało niż za dużo i nie za długo gdyż stosowany wówczas gdy roślina zapada w zimowy sen spowoduje więcej szkód niż korzyści.
Niby sprawa prosta a wielu ludzi popełnia błędy w tej materii.

Odnośnie lepszych warunków do wzrostu dla palmy rosnącej w gruncie w stosunku do tej w donicy sprawa jest bezdyskusyjna.Chodzi oczywiście o korzeń, nieograniczoną swobodę jego rozwoju i tym samym czerpania większej ilości wody i potrzebnych do dobrego rozwoju składników.
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: greg w Listopad 26, 2012, 11:39:33
Andres, najpierw tworzy się sytuacje modelowe, opisuje je, a potem tworzy się (w razie potrzeby) „poprawki na rzeczywistość”.
Punkt materialny, bryła sztywna, gaz doskonały to również byty wyidealizowane nie istniejące w realnym świecie. A jednak posługujemy się nimi do przybliżonego opisu rzeczywistości.

Bardzo dobrze, że podkreśliłeś, że palmy nie funkcjonują jak drzewa liściaste.
Zawsze ilekroć czytam coś o fizjologii roślin to zastanawiam się na ile to odnosi się do palm.

O znaczeniu miro- i makroelementów szukałem, ale bez rewelacji. Nie znalazłem niczego co rzuciłoby jakieś nowe/ciekawe światło na problem.
Jednak na pewno nie pisałbym jak WASHI, że pewne składniki pokarmowe są szczególnie ważne. Nawet pobieżna lektura podręcznika ukazuje znaczny stopień złożoności wszelkich cykli reakcji chemicznych wewnątrz rośliny. Składniki powinny być odpowiednio zbilansowane. Producenci nawozów zapewniają, że ich nawozy takie właśnie są. Ja swoje palmy nawożę, ale prawdę mówiąc nie wiem czy ma to jakiekolwiek znaczenie. Raczej robię tak, bo wydaje mi się, że „tak będzie lepiej”. Czystej wody chciejstwo z mojej strony.

I kolejna rzecz. Czy to co jest dobre np. dla daktylowca kanaryjskiego jest równie dobre dla szorstkowca, waszyngtonii czy jubytuagrusa?

Absolutnie nie chcę wpadać w paranoję. Po prostu chciałbym skłonić do małej refleksji czy to co robimy niejako „bo tak trzeba, bo inni tak robią, bo w internecie napisali” ma sens.

---

WASHI, w internecie oprócz pożytecznej wiedzy jest mnóstwo głupot.
I co wyczytałeś o proporcjach odpowiednich składników? Jakie są te proporcje? Kiedy i jak należy jest stosować?
W jaki sposób dodatkowe nawożenie palmy rosnącej w gruncie i czerpiącej przecież mikro- i makroelementy z gleby podnosi jej mrozoodporność? O ile? O jeden stopień? dwa, pięć? A może tylko o pół?
Czy mogę prosić o jakiekolwiek uściślenie tego co wyczytałeś?

Przykładowy anonimowy wpis na jakimś forum może wyglądać tak:
nawoziłem swoją palmę super zbilansowanym nawozem do palm i zauważyłem, że to bardzo podniosło jej mrozoodporność”.

Taki wpis nie niesie ze sobą niestety żadnej merytorycznej treści.

Czymś zupełnie innym jest zweryfikowana praca naukowa gdzie ktoś podpisany z imienia i nazwiska po przeprowadzeniu serii badań napisał, że:
przy optymalnym zaopatrzeniu w mikro- i makroelementy roślina X osiąga swoją nominalną mrozoodporność na poziomie -Y stopni. Przy A% niedoborze składnika B nominalna mrozoodporność ulega obniżeniu o C%”.

Ja nie stosowałem palmboostera i moje jubutagrusy w tym roku przyrosły bardzo ładnie w stosunku do roku ubiegłego. Wydaje mi się, że poprzedni słaby rok był raczej spowodowany za małą doniczką. Zobaczymy w przyszłym roku.

Co do donica vs grunt. Czy sprawa jest doprawdy bezdyskusyjna? Nie myl swoich przekonań z faktami.
Palma Araukara przez całe życie rosła w donicy. Ja widziałem ją na żywo. Wygląda świetnie. Mój „chudy” rosnący w donicy w zeszłym roku zaliczył 25 cm przyrostu kłodziny.
Ja nie wiem co jest dla palmy lepsze i nie odważyłbym się na takie kategoryczne stwierdzenia nie posiadając na to dowodów poza przekonaniami.

Przypomnę, że rozmawiamy o palmach rosnących w Polsce. Palma w donicy jest podlewana i nawożona. Donica jest wymieniana na większą w razie potrzeby. Słowem niczego jej nie brakuje.

Bardzo łatwo można podać argument za donicą:
palma nie potrzebuje tracić energii na wytwarzanie rozbudowanego systemu korzeniowego, bo wszystko (woda, nawóz) ma dostarczane „pod nos”. Zatem w większym stopniu może rozwijać cześć nadziemną (liście, kłodzinę).

I jeszcze jedno. Donica szybciej się nagrzewa niż gruntu. Oczywiście nic za darmo. Szybciej owo ciepło traci. Czy nie może być tak, że zysk z powodu szybszego nagrzewania się przewyższa straty z powodu szybszego wychładzania się?
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: andres w Listopad 26, 2012, 16:12:43
Greg.
Poruszyłeś tu zbyt wiele spraw, by można było to wszystko przedyskutować ad hoc.
W przypadku mojej waszyngtonii kwestia ciepła nie ma już zbyt wielkiego znaczenia.
Poza okresem zimowania, kiedy mogę ją regulować, temperatura będzie taka, jak na zewnątrz.
Nie zamierzam zwiększać ciepłoty np. trzymając ją w oponach do kwietnia.
Skończą się przymrozki i opony zostaną zdjęte.

Natomiast mam wpływ na podlewanie i na ewentualne nawożenie.

W uprawie sagowców temperatura i jej wahania mają duże znaczenie, ale nie o tym tu mowa.

----------
Doniczki nigdy nie będą odpowiednio duże.
To, że duża palma w doniczce rośnie dobrze, nie znaczy, że w gruncie nie urosłaby lepiej.
Zaletą doniczek jest właściwie tylko to, że można je schować na zimę do domu.
Araukarowa palma pewnie miałaby teraz z 5-6 metrów wysokości, a może i więcej.
Bądź co bądź ma 35 lat.
Oczywiście tego się nie dowiemy, gdyż trzeba byłoby mieć drugą do porównania ;)

----------
Ja daję duże, a nawet bardzo duże doniczki.
Palmy mają trafić do gruntu i staram się po prostu trzymać je w doniczkach, żeby nie musieć zabezpieczać w gruncie.
Gdy korzeni jest dużo daję nową donicę (phoenix, różne trachy).

Jedyne co mnie interesuje to jak palmy radzą sobie z gruntem w moim ogrodzie.
Czy ta glina jest dla nich zbyt zbita? A może jest żyzna i mają wszystko co trzeba?

Trzeba pamiętać, że doniczki palmówki to nie doniczki węższe niż powinny być.
To są doniczki z wydłużoną dolną częścią, właśnie ze względu na specyfikę korzeni, które raczej mają tendencję do rośnięcia w dół.

O korzenie można zadbać na różne sposoby.
Okrywając zimą, odpowiednio podlewając latem.
Lejąc latem codziennie np. po 5 litrów dostarczymy palmie wody.
Ale mając jej pod dostatkiem nie będzie rozwijała korzeni, gdyż wodę cały czas ma.
Problem pojawi się, gdy zaprzestaniemy podlewania.
Dlatego lepiej lać duże ilości (np. 50 -100 litrów) 2 razy w tygodniu, niż codziennie po trochu.
Duża ilość wody spłynie w dół i palma będzie zmuszona czerpać z tych zasobów wyciągając korzenie w dół.

Co wiemy o trachach? Że lubią żyzną glebę i chłodną ziemię, jak większość palm raczej kwaśną (francuska książka), chłodną wodę, dużą wilgotność powietrza, temperatury nieprzekraczające ok. 35°C. Wiemy też, że w regionach tropikalnych te palmy nie chcą rosnąć (tak jak jabłonie).

A kanaryjczyk? Że o dziwo dobrze rosną w stosunkowo chłodnej Bretanii, że nie wymagają takiego gorąca jak daktylowiec właściwy, że potrzebują dużo wody, a te rosnące w pobliżu zbiorników wodnych są najbardziej dorodne.

----------
O parametrach wody myślę, gdy podlewam sagowce (nigdy zimną, najlepiej miękką), ale na wodę dla palm nie mam wpływu (poza temperaturą).
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: WASHI w Listopad 26, 2012, 17:38:19
Fakt , dużo tych pytań.
Do tego duże wymagania dotyczące odpowiedzi, tzn.dlaczego tak ,a nie inaczej i naukowe źródło...
Ja już nawet teraz staram się gromadzić ciekawe materiały jak się na coś natknę ale....kilka lat tego nie robiłem więc źródeł nie mam.
Ale w miarę możliwości:

Różne nawozy dla palm, od różnych producentów mają różne proporcje składników.
Często są to ogólnie nawozy dla roślin z klimatu śródziemnomorskiego, jak ten w Palmenmann(masz tam specyfikację):
http://www.palmenmann.de/shop/en/Seedlings/3-kg-Spezial-Duenger-fuer-Bananen-Citrus-Palmen-Oliven-usw.
Nigdzie nie jest podane w jakim dokładnie stopniu owo nawożenie wpływa na mrozoodporność.
Ale po cóż się nad tym zagłebiać. Z tym jest tak jak z witaminami które jemy-są niezbędne do dobrego funkcjonowania organizmu, nie nalezy ich naduzywać ale stosowane z umiarem na pewno nie zaszkodzą ,a przecież czasem są sytuacje gdy mamy ich niedostateczną ilość w organiźmie. Być może więc pomogą roślinie bo będzie silniejsza a tylko taka może stawiać opór naszej zimie.
Oczywiście nie można tak rzeczy ujmować czy o 1 stopień, 2 czy 0,5 bo te rzeczy są niepoliczalne także prowokacja nie udała się.

Odnośnie magnezu i potasu i ich znaczeniu w uprawie palm i wzmocnionej dzięki nim odporności na niskie temperatury.
Kwestia ta jest podnoszona na tyle często i na tylu fachowych stronach że sugerowałbym brać to pod uwagę.Oczywiście nikt nikogo nie zmusza do stosowania, to każdego wybór.
Tutaj jest dużo cennych informacji na ten temat ze strony snowpalm:

"Palms will grow faster and can probably obtain better winter hardiness if they are fertilized the right way. Even if palms do not grow the same way as other woody plants should nitrogen rich fertilizers be avoided after midsummer in order to prevent growth too late in the season which would deteriorate the cold hardiness. On the other hand is it good to supply other nutritive substances such as phosphorus and potassium also later in the season. Other substances that palms need are magnesium, iron and manganese. Especially potassium and magnesium are important for the cold hardiness. If potassium is added, then magnesium should also be added. There is actually rarely a shortage of magnesium in the soil, but potassium supplementation will make it harder for plants to take up magnesium and therefore they should be given an excess of magnesium. For the professional grower there are products like Patentkali and Kalimagnesia containing both potassium sulphate and magnesium sulphate. For optimal effect, potassium should be added at the same time as nitrogen fertilizer, which is in early summer. It's probably nothing wrong with adding potassium even in late summer, but the effect will not be as great since nitrogen fertilizer should be avoided. In addition, it is wise to be cautious with the use of lime. Trachycarpus is not really lime sensitive but lime will make it harder for plants in general to absorb some substances such as manganese. Manganese deficiency can manifest itself in many ways but often with deformed leaves."

Mam dla ciebie wydaje mi się że cenną ciekawostkę odnośnie daktylowca i magnezu z potasem:
 http://www.hardypalmtrees.com/canary_island_date_palm.htm
Składniki te pozwalają unikać żółknięcia starych liści daktylowca.

Donica vs grunt:
Palma Araukara jak pisał andres ma 35 lat, jest duża i piekna to fakt ale tu jest fotka tracha znanego nam Aidana Brown'a która od dziesiątego roku rośnie w gruncie, ma ponad 5 metrów wysokości i również ma na tym zdjęciu (czwarty rząd, pierwsze z prawej) 35 lat:
http://www.hardytropicals.co.uk/page.php?id=66
Tak wiem Anglia to nie Polska ale 5 metrów tak czy inaczej robi wrażenie.

P.S.
Czekam cały czas na fotkę twoich xjubutyagrusów .
Ciekaw jestem na czyją korzyśc wypadnie porównanie twoich do mojej :)
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: greg w Listopad 28, 2012, 10:39:46
Andres, Araukar sam przyznaje, że jego palma przez większość czasu rosła na bocznym torze i właściwie nie rosła. Zaczął na nią chuchać i dmuchać dopiero od lat siedmiu (http://palmy.zameknet.pl/www/forum/index.php?topic=20.msg339#msg339). I konsekwentnie od tego właśnie czasu widać efekty.
Piszesz, że doniczki nigdy nie będą odpowiednio duże, że skoro duża palma w doniczce rośnie dobrze, to nie znaczy, że w gruncie nie urosłaby lepiej. Wiesz to z obserwacji czy raczej tak przypuszczasz? Wiadomo, że ciasna donica jest zła, ale zastanawiam się nad dużą. Dla mnie sprawa na korzyść gruntu nie wydaje się przesądzona.

Odnośnie podlewania to posadzonego w tym roku daktylowca traktowałem dokładnie jak piszesz. Raz czy dwa zaobserwowałem nawet taki efekt, że daktylowcowi lekko zwinęły się blaszki. Myślę sobie: palma duża, korzeni mało, gleba sucha. Wylałem z beczki 150 litrów wody. Następnego dnia blaszki były rozwinięte. Przy czym warunki jeśli chodzi o temperaturę były zbliżone. Obecnie korzenie ma ładne (http://palmy.zameknet.pl/www/forum/index.php?topic=137.msg10722#msg10722) o czym się przekonałem kopiąc dołki pod wylewki.

Jeśli chodzi o glebę to u mnie jest tak (nie wiem czy na całym obszarze), że poniżej 1.10 m jest warstwa margli tak zbita, że jak kopałem oczko to do wstępnego rozkruszania używałem młotowiertarki, a dopiero potem kilofa. Czy to jest powód do obaw? Wydaje mi się, że nie. Jak dawniej robiono drogi i nie przygotowano właściwie podłoża to zdarzyło mi się co najmniej kilka razy dojrzeć jak mały kiełek drzewa przebił warstwę asfaltu. Podobnie widziałem jak korzenie rozsadzają drogi lub chodniki.

Nie doprecyzowałem, moje niedopatrzenie, ale pisząc o wymaganiach szorstkowców, daktylowców itp. miałem na myśli nie warunki ogólne, ale wymagania odnośnie mikro- i makroelementów właśnie. Stąd zastanawiałem się czy nawóz optymalny dla szorstkowca były również optymalny na przykład dla daktylowca. Na szczęście moje palmy rosną dobrze, zdrowo i bezproblemowo (może poza kłopotliwą butią). Tak w sumie to z roślin rosnących w gruncie nawożę tylko palmy i rododendrony. Nie nawożone np. laurowiśnia, ostrokrzew, milin rosną dobrze, choć nie wiem jak by rosły gdyby je nawozić. ;) Co istotne. Zarówno laurowiśnia okryta tylko starymi zasłonami jak i nie okrywany niczym milin bez przeszkód przetrwały tęgie mrozy w lutym. Może zatem z tym nawożeniem to bardziej takie cyrkowanie, bo to co jest w glebie roślinom wystarcza?
Jednak jest to dla mnie pewien rytuał, który bardzo lubię. Latem w sobotę lub niedzielę biegam sobie z konewkami po ogrodzie, odmierzam, rozrabiam itp. Taka forma relaksu.

Co do dorodności kanaryjczyków rosnących przy zbiornikach. Hmm... Najbardziej dorodne i bujne widziałem nad Gardą w miejscowościach Torbole i Riva del Garda (http://palmy.zameknet.pl/www/forum/index.php?topic=593.msg10958#msg10958).



WASHI, jestem załamany, serio. Tyle razy o tym pisałem, na różne sposoby podkreślałem przy każdej nadarzającej się okazji. :( Po co się nad tym zagłębiać? Po to by się odróżniać. Na przykład od krowy. Krowa idzie na łąkę, przeżuwa koniczynę, trawę, lucernę i też się nie zagłębia. Po prostu przeżuwa. Tak samo jak Ty przeżuwasz treści z internetu.

Ja też nie wgłębiam się we wszystko, bo po prostu ciekawej wiedzy jest za dużo dla jednego człowieka. Dlatego skupiam się na tym co mnie interesuje. A rośliny mnie interesują. Ciebie podobno też.

Źródło naukowe jest najlepsze dlatego, bo przechodzi przez proces weryfikacji, a zatem charakteryzuje się dużym stopniem wiarygodności. W odróżnieniu od głupoty z internetu chlapniętej od niechcenia przez niefrasobliwego forumowicza.

Odnośnie zależności obniżenia mrozoodporności w przypadku niedoboru ważnego składnika. To nie była żadna prowokacja. Zakładając, ze istnieje składnik B, który ma na ową mrozoodporność wpływ to automatycznie istnieje korelacja pomiędzy jego niedoborem i spadkiem mrozoodporności. Korelacja, którą można opisać matematycznie w sposób ilościowy. Na przykład intensywność fotosyntezy czy wszelkich procesów metabolicznych zależy od temperatury. Można tym samym pokazać korelację, zrobić ładny wykres itp. itd.

Znaczenie pewnych składników dla mrozoodporności jest znana. Czy jednak tak samo jest u rosnących zero-jedynkowo i nie przechodzących okresu spoczynku palm? Weźmy to co zacytowałeś. Co istotne wytłuściłem.

Cytuj
Palms will grow faster and can probably obtain better winter hardiness if they are fertilized the right way.

Ja sądzę, że bierze się to stąd, że w literaturze fachowej można przeczytać o roli tego czy owego mikro/makroelementu dla mrozoodporności. I wszyscy zakładają, że prawdopodobnie może być u palm. Czyli domysły jak zwykle. Co jednak nie przeszkadza Ci pisać:

Cytuj
nawóz to rózne składniki i niektóre z nich jak POTAS i MAGNEZ pozwalają palmom lepiej przetrwać okres niskich temperatur i łatwiej wznowić wegetację po zimie.W naszych rejonach jest to nie do przecenienia  i wydaje się wręcz niezbędnym.

Chciejstwo, chciejstwo i jeszcze raz chciejstwo. WASHI, ja też nawożę, ale ja wiem, że to chciejstwo z mojej strony.

Mój pierwszy daktylowiec jest zdrowy i stare liście mu nie żółkną. Stąd wniosek, że albo przez nawożenie, albo przez właściwości mojej gleby ma zapewnioną dawkę odpowiednich mikro- i markoelementów.

Postaraj się być bardziej krytyczny wobec tego co wyczytasz w internecie. Zastanów się kto to pisał, po co pisał, czy sposób w jaki pisze taka osoba jest wiarygodny, czy podaje dane ilościowe czy posługuje się raczej bliżej nie określonymi: dużo/mało/bardzo/znacznie/trochę/krótko/długo itp.

O szorstkowcu Araukara pisałem już wyżej.

Obiecuję, że fotki jubutyagrusów zrobię w weekend.
Tytuł: Odp: Claus z Willich - korespondencja
Wiadomość wysłana przez: andres w Listopad 28, 2012, 19:22:00
Palmy w donicy, w tym szorstkowce, mogą dobrze wyglądać w donicy. Nie przeczę.
Nie mam wystarczającego porównania, więc twardych dowodów z mojego ogródka nie będzie.
Zawsze dawałem duże donice, więc nie wiem jak rosłyby w naprawdę małych.
Mój p. robellini rośnie w takiej samej donicy, co Araukarowy trach.
Donice łatwo wnieść, schować (i całą palmę razem z nią). Z tymi większymi jest już kłopot.

Podlewać jest trudniej. Ziemia szybko wysycha, doniczka przegrzewa się na słońcu.
W zimne dni ziemia chłodzi się szybciej, niż grunt np. na głębokości 1 m.

Palma może mieć dużo, długich korzeni, ale one nigdy nie będą miały siły korzeni drzew.
Korzeń palmy nie przyrasta na grubość, nie jest w stanie rozsadzać ścian.

Zasadniczo nie martwię się o karmę dla palm.
Nie chciałbym, żeby rosły wybujałe.
Lepiej niech rozwijają się swoim rytmem.
Myślę, że możne je trochę nawozić, ale to nie powinno być tuczenie jak w przypadku bananowców.

Co do mikroelementów sprawa jest dla mnie otwarta. Trzeba szukać i czytać.